wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział trzydziesty ósmy.

Obudziłam się jakoś około godziny 11, Niall i Louis ciągle spali, i dość ciężko było mi wstać, ale jakoś dałam radę. Zostawiłam ich w łóżku, wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy i zrobiłam fryzurę, lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju obok w którym spał Harry, siedział na łóżku i oglądała tv. 
- Cześć kochanie. - podszedł do mnie i dał mi słodkiego całusa.
- Jak się spało? - uśmiechnęłam się.
- Wolałbym z Tobą, ale jak wczoraj wróciłem to zastałem was w śmiesznej sytuacji. - zaśmiał się po czym wyciągnął telefon i pokazał mi zdjęcie.

- Masz je usunąć. - zabrałam mu telefon.
- Oj no nie usuwaj, słodko to wygląda. - zabrał telefon i schował do kieszeni po czym objął mnie w pasie. - tak ładnie wyglądasz, gdzie idziesz? - pocałował mnie w czoło.
- Mam coś do załatwienia. - spojrzałam na zegarek. - Właśnie muszę iść, więc zobaczymy się później. - pocałowałam go w policzek i poszłam.
- Dobrze. - zrobił smutną minę i wrócił do robienia poprzedniej czynności.
Wyszłam z hotelu, miałam się spotkać z Justinem..wiem że to dziwne, bo spaliśmy w tym samym miejscu ale nie chciałam, żeby Harry był zazdrosny. 
- Hej. - pocałował mnie w policzek na przywitanie. 
- No hej, to mów o co chodzi. - uśmiechnęłam się i zaczęliśmy spacerować w stronę lodziarni.
- Znasz Selenę Gomez prawda? - uśmiechnął się.
- No osobiście jeszcze nie, ale wiem kto to jest, a co? Podoba Ci się? - zaśmiałam się.
- Tak i to bardzo, ale w sumie to nie wiem jak jej to powiedzieć. - opuścił głowę.
- Wystarczy, że pogadasz, w cztery oczy, zaprosisz ją gdzieś tylko tak, żeby media nie wiedziały, bo zaraz będzie szum.
- Nie umiem, bo za każdym razem jak ją widzę to robi mi się z nóg wata. Ona jest taka śliczna i do tego zabawna i miła, na pewno bym się z nią nie nudził. 
- No to na co jeszcze czekasz, to może być Twoja jedyna szansa. Łap za telefon i do niej dzwoń! - powiedziałam i podałam mu telefon.
- To nie dobry pomysł.
- Bo ja to zrobię. - weszłam w jego kontakty i wyszukałam numer. 
- Nie, proszę nie. - wziął telefon i zadzwonił.
Nie chciałam mu przeszkadzać dlatego odeszłam kawałek i czekałam aż skończy rozmawiać. Byłam szczęśliwa, że Justin znalazł kogoś z kim mógłby być, że w końcu zapomni o mnie. Po 15 minutach skończył rozmowę.
- I jak? - zapytałam z nadzieją w oczach.
- Mamy się spotkać o 20 w restauracji. - uśmiechnął się szeroko. 
- Widzisz, mówiłam że będzie dobrze. 
- Dziękuję Ci. - przytulił mnie mocno.
- Nie masz za co, od tego są w końcu przyjaciele. - odwzajemniłam uścisk.- Idziemy do kina może? - uśmiechnęłam się.
- Wiesz bardzo chętnie, ale muszę się przygotować na spotkanie z Seleną. - podrapał się po karku.
- No pięknie już mnie zostawiasz dla jakiejś dziewczyny, no ale idź. - udawałam obrażoną.
- Przepraszam. - posmutniał.
- Dobra, leć. - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę hotelu. 

W połowie drogi zauważyłam z daleka Taylor, nie miałam ochoty jej widzieć, ale ona niestety zauważyła mnie.
- No prosze kogo my tu mamy. - powiedziała pogardliwie.
- Nie chcę z Tobą rozmawiać, żegnam. - chciałam ją wyminąć ale ona złapała mnie za ramie.
- Pamiętaj, że Harry jest i będzie mój, niedługo już wasza miłość się skończy.
- Wiesz co? Mam to w dupie, bo nic nie wiesz o naszym związku, on do Ciebie nic nie czuje, zrozum to. Jesteś tylko blond pustakiem. - spojrzałam jej w oczy, widać było że się cała zagotowała ze złości i w tym momencie uderzyła mnie w nos z całej siły, zaczęłam krwawić a ona uciekła. 
Wyjęłam z torebki chusteczki, ale krew nie przestawała lecieć, niedaleko była przychodnia, poszłam do niej migiem, zarejestrowałam się weszłam do gabinetu. Oczywiście lekarz pytał co się stało...przecież nie powiem mu, że Taylor Swift mnie uderzyła. 
- Przewróciłam się. - skłamałam.
- Na pewno? Bo nos ewidentnie wygląda na złamany. - powiedział lekarz.
- Na złamany? - zdenerwowałam się.
- Tak, proszę się udać do pielęgniarek one opatrzą nos i zatamują krwotok. 
Wstałam z krzesełka i powolnym krokiem poszłam do pielęgniarek, robiło mi się coraz bardziej słabo. One zatamowały krwotok i opatrzył nos, nakleiły plaster, by nos mógł się "naprawić". Wróciłam do domu taksówką. 
- Jesteś kochanie, stęskniłem się. - powiedział z łazienki Harry, wyszedł żeby mnie przytulić. - CO SIĘ STAŁO?! - zapytał wystraszony. 
- Twoja Taylor przyłożyła mi w nos i go połamała. - powiedziałam i usiadłam na łóżko.
- Trzeba to natychmiast głosić na policję. - usiadł obok mnie i złapał mnie za dłoń.
- I co zrobią Taylor Swift? - odłożyłam torbę i zdjęłam buty. 
- Racja w sumie, jutro coś z tym zrobię. - chciał mnie pocałować.
- Ostrożnie tylko. - ułożyłam usta w dziubek i Harry dał mi całusa.
- No widzisz, nie dość że Ciebie nos boli, to jeszcze się całować nie możemy. - posmutniał.
- Ale to tylko jakieś 2-3 tygodnie. - zaśmiałam się.
- Nie pocieszyłaś mnie. - uśmiechnął się.
- No dobra, może jakoś damy radę. - przytuliłam go i poszłam się przebrać w strój domowy.
- Co dzisiaj robimy? - do pokoju wbił Niall, ale jak zobaczył mój nos to zaniemówił.
- Długa historia, powiem że to przez Swift. 
- Dobra, wolę nie wnikać. - zaśmiał się i podszedł do mnie, lekko tyknął mnie w nos. - Boli? 
- No nie wiesz, nie boli. - wystawiłam mu język.

Przepraszam, że tak późno dodaję i takie krótkie, ale nie miałam internetu bo mi się coś zepsuło, to jest jedynie część z tego co jeszcze będzie, ale że nie dodawałam nic postanowiłam chociaż jakiś kawałeczek dać. Zapraszam do komentowania i czytania. (:

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział trzydziesty siódmy.


- Boję się trochę. - powiedziałam zmieszana.
- Czego? Przecież to Twoja mama. - zaśmiał się.
- No ja wiem, ale nie widziałam jej dawno, to takie, no dziwne. - podrapałam się po karku.
- Przesadzasz, wszystko będzie dobrze.

Dojechaliśmy do restauracji, Harry otworzył nam drzwi i wszyscy po kolei weszli, mama już czekała.

- Hej! - krzyknęłam i się na nią rzuciłam. - Bardzo się za Tobą stęskniłam. - pocałowałam ją w policzek.
- Ja za Tobą też kochanie. - przytuliła mnie mocniej.
- A więc, dziewczyny już znasz, a to jest Niall - wskazałam na blondyna. Zayn, Louis, Liam i Harry'ego też już znasz.
- Niezła ekipa...- uśmiechnęła się.
- Dobra, to co zamawiacie?
- Ale Ty też masz coś zjeść. - przerwał mi Harry.
- Wiesz jakoś nie jestem specjalnie głodna. - puściłam mu oczko.
- A nawet mnie nie denerwuj, masz coś jeść..

Bardzo dużo rozmawialiśmy, mama poznała chłopców i powiedziała że są bardzo fajni. Cieszę się, że ich polubiła. U mamy wszystko w porządku, ale nie ukrywała, że się bardzo o mnie martwiła i oczywiście Harry zrobił mi wykład na temat tego, że muszę jeść. Żeby tak nie zrzędził wzięłam zupę i powiedziałam, że więcej nie zjem.

- Dlaczego tak na mnie naskoczyłeś w sprawie jedzenia? - zapytałam lokowatego podchodząc do szafy i biorąc czystą bieliznę i koszulkę do spania.
- A co, miałem dać Ci znowu zachorować i wpaść w jakieś gówno?
- Nie, ale ja jestem duża i wiem, co jest dla mnie najlepsze. - podeszłam do drzwi od łazienki.
- Ale mi na Tobie zależy i nie chcę, by coś Ci się znowu stało.
- Dobrze, ale następnym razem proszę, nie rób tego przy mamie, bo chciałabym uniknąć zbędnych pytań. - otworzyłam drzwi i weszłam do łazienki.
Wykapałam się, ubrałam i poszłam do sypialni.
- Możesz już iść.
- Teraz będziesz na mnie obrażona? - powiedział jednocześnie wstając z łóżka.
- Nie, ale po prostu czułam się niekomfortowo. Idź już. - powiedziałam i go wyminęłam. Położyłam się i obróciłam się w drugą stronę.
Po jakiś piętnastu minutach Harry wyszedł z łazienki i położył się obok mnie, obejmując mnie. Wiedziałam, że za bardzo na niego naskoczyłam i przyznam, że było mi trochę głupio.
Rano wstałam i chłopak wciąż spał, dlatego pomyślałam, że jakoś wynagrodzę mu moje wczorajsze zachowanie - śniadaniem. Zrobiłam naleśniki i nalałam soku pomarańczowego, postawiłam na tackę i zaniosłam na górę. On już siedział na łóżku.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.
- A to z jakiej okazji? - odwzajemnił uśmiech.
- Chciałam Cię przeprosić, że wczoraj tak na Ciebie naskoczyłam, zupełnie niepotrzebnie.
- Nic się nie stało kochanie, rozumiem że się trochę zdenerwowałaś.
Podeszłam do niego i dałam mu tackę.
- Ty zjedz a ja pójdę się ubrać. - wyjęłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki.
Ubrałam się i zrobiłam makijaż..spięłam włosy w wysokiego koka i wyszłam z łazienki.
- Smakowało? - pocałowałam go w usta.
- Oczywiście, ale to też było smaczne. - uśmiechnął się
- Idź się ubieraj, Justin niedługo będzie.
- Jejku, czy on na prawdę musi tutaj przyjechać?
- Tak, musi. Kochanie przestań, przecież wiesz że to tylko przyjaciel.
- Przyjaciel, dobrze ale pamiętasz co było?
- I co, teraz będziesz mi to wypominał? Przestań, bo mnie tym ranisz. Nic do niego nie czuję.
- Dobrze, przepraszam. - powiedział i poszedł do łazienki się ubrać.
- *Jestem już na lotnisku, podasz mi adres?* - napisał Justin.
- *Jasne, jesteśmy w hotelu ... na ulicy ...*
- *Dobrze, niedługo będę* 

Harry wyszedł z łazienki. 
- I co, możemy już iść na te lody? 
- Czekamy na Justina. 
- To..to on też idzie? 
- Tak, a jest jakiś problem? - zapytałam lekko się uśmiechając.
- A fanki i w ogóle? 
- A co, Ciebie fanki nie atakują? - spojrzałam na niego pytająco.
- No atakują..
- No właśnie, więc nie ma problemu. 
- Dobrze, nie denerwuj się. - podszedł i mocno mnie przytulił. 
Po jakiś dwudziestu minutach do drzwi ktoś zapukał. 
- Proszee! - krzyknęłam.
- Hej, stęskniłem się! - powiedział Bieber.
- Ja też! - podbiegłam do niego i go przytuliłam i pocałowałam w policzek.
- Ekhem..- podszedł do nas Harry.
- Cześć stary. - uśmiechnął się Justin i podał mu rękę.
- Cześć. - Harry odwzajemnił i jakby od nie chcenia też podał mu rękę. 
- Dobrze, to w takim razie wszyscy są gotowi, by w końcu iść na lody?
- Oczywiście, ale z góry przepraszam za fanki. - Justin wyszedł z pokoju.
- Nie no nie ma sprawy, jesteśmy przyzwyczajeni. - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi na klucz.
Kiedy byliśmy w połowie drogi do lodziarni, grupka dziewczyn stojąca koło ławki spojrzała w naszą stronę i zrobiła wielkie oczy. O czymś bardzo namiętnie dyskutowały, tak jakby były bardzo podekscytowane. W końcu jedna z nich podeszła do nas. 
- Bardzo przepraszam, że przeszkadzam, ale to Justin Bieber i Harry Styles!!! Mogę sobie zrobić zdjęcie?! - krzyczała podekscytowana. 
- Dobrze, jedno zdjęcie. - powiedział Jus i ustawił się do zdjęcia, zaraz po nim ustawił się Harry.
Potem poszliśmy w swoją stronę.
- Widzicie? Nie było tak źle. - uśmiechnęłam się.
- PATRZCIE, DO JUSTIN BIEBER I HARRY STYLES!!! - krzyczała jakaś dziewczyna.
- Coś mówiłaś? - opuścił głowę Bieber.
- MOŻEMY ZROBIĆ SOBIE Z WAMI ZDJĘCIE?! 
- Nie zbyt, bo akurat jesteśmy zajęci i do tego w towarzystwie Beaty. - powiedział Harry a Justin pokiwał głową na znak tego, że zgadza się ze zdaniem Hazzy.
- PROSZĘ, JEDNO ZDJĘCIE. - nalegała.
- Przepraszam, ale nie. - nie dawał za wygraną Jus. - Chodźmy. - powiedział i poszliśmy dalej przed siebie, ale dalej miałam uczucie oczu ludzi, którzy patrzą na nas, to jest niekomfortowe uczucie, ale co zrobić, przecież to sława. 
- To co bierzemy? - zapytałam patrząc na menu.
- Może jakieś lody i kawa? - zaproponował Harry.
- Jasne, czemu nie. A Ty co weźmiesz Justin? 
- Wezmę to co wy. - uśmiechnął się i zawołał kelnerkę.
- Co mam podać? - zapytała kelnerka spoglądając na mnie, a potem na chłopaków, od razu oczy wyszły jej na wierzch.
- Poprosimy trzy kawy i do tego trzy desery. - uśmiechnęłam się i oddałam menu.
- D..dobrze, już się robi. - odpowiedziała i jakby przestraszona poszła do automatu z kawą. 
- Wiecie co chłopaki, współczuję wam tej sławy, przecież to musi być męczące. - zagaiłam.
- Przyznam, że czasem tak, czasem mam ochotę na odrobinę prywatności, no ale przecież nie można mieć wszystkiego. - uśmiechnął się Justin.
- A mi wystarczy, że mam Ciebie i życie od razu staje się lepsze. - pocałował mnie w czoło Harry.
- Przesadzasz chyba. - przytuliłam go.
- Ani trochę. - uśmiechnął się. 
Zaraz po tym przyszła kelnerka i przyniosła nam lody. 
- Na kawę trzeba poczekać jakieś pięć minut. - uśmiechnęła się lekko. 
- Dobrze dziękujemy. - kelnerka odeszła. - Nie macie wrażenia, że ona zachowuje się trochę dziwnie? - zmrużyłam oczy.
- No wiesz, może dla tego że..- Tak, tak Justin Bieber i Harry Styles. - przerwałam mu i przewróciłam oczami.
- No widzisz, jak szybko się uczysz. - zaśmiał się Justin a kelnerka przyniosła kawę. 
- Proszę bardzo i życzę smacznego.- uśmiechnęła się do Harry'ego. 
- Harry, czy ta kelnerka właśnie Ciebie podrywała? - spojrzałam na niego pytająco.
- Nie wiem, interesujesz mnie tylko Ty. - uśmiechnął się szeroko.
Spędziliśmy w kawiarni jakąś godzinę, potem szliśmy do hotelu, ale oczywiście nie obyło się od skrzeczących fanek i autografów. Ponieważ było ich tam sporo postanowiłam sama wrócić do domu. Weszłam do pokoju hotelowego, przebrałam się, oczywiście bez dodatków, rozpuściłam włosy, rozczesałam, wyprostowałam i związałam w kucyka. Usiadłam na łóżku i włączyłam tv. Chwilę potem do pokoju wparował Lou i usiadł koło mnie.
- Co robimy? - uśmiechnął się.
- A nie wiem, może coś wymyślisz? - odpowiedziałam tym samym.
- Może sobie włączymy film? 
- Świetny pomysł, ale jaki film? 
- Może Krwawe wzgórza i zaprosimy Nialla? - uśmiechnął się podejrzanie.
- Przecież wiesz, że on się boi. - wystawiłam mu język.
- No wiem, i o to chodzi. - zaśmiał się.
- Dobrze, to Ty idź zrób popcorn i przynieś picie a ja pójdę po blondaska. - powiedziałam i poszłam do pokoju obok.
- Niall kochanie, chcesz oglądać z nami film? - uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Jasne, czemu nie. - ucieszył się i podbiegł do mnie. Poszliśmy do pokoju i położyliśmy się do łóżka, ja w środku a oni po bokach. 
Niall oczywiście cały czas chował się pod kocem a ja spokojnie oglądałam film. Louis wyglądał na przerażonego a ja cały czas go straszyłam. W połowie filmu zasnęliśmy. 

Trochę zajęło nam rozdawanie autografów i robienie zdjęć, ale w końcu z Justinem wróciliśmy do hotelu. On poszedł do swojego pokoju a ja do swojego. Kiedy tam wszedłem zauważyłem całą trójkę śpiącą w jednym łóżku. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo to wyglądało zabawnie. Beata spała w środku, z prawej strony głową na jej brzuchu spał Nialler, a z lewej Louis który opierał się ręką o szyję Beaty... zrobiłem zdjęcie bo nie mogłem się powstrzymać. Nie chciałem ich budzić, dlatego poszedłem do pokoju Nialla i spałem tam.

Mam nadzieję, że się podoba i zostawicie jakieś komentarze. Zapraszam do czytania. Pis joł. c: