wtorek, 22 stycznia 2013

Tak więc chciałam was poinformować, że założyłam nowego bloga..będzie on zupełnie inne jak moje dwa pozostałe. Mam nadzieję, że wam sie spodoba. http://ineedyoumorethanicantake1.blogspot.com/

                                                           Serdecznie was zapraszam. :)

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział trzydziesty czwarty.

Przy sypialni, Harry przycisnął mnie do ściany i zaczął całować, po szyi, po ustach, to było cudowne. Wplątałam dłonie w jego loki i zaczęłam zachłannie go całować, po chwili Harry się przemieścił i wylądowaliśmy w sypialni na łóżku. Chciałam tego tak bardzo jak nigdy wcześniej...Harry zdjął moją koszulkę i swoją, po chwili mój stanik wylądował na podłodze, Harry ujął w dłonie moje piersi i zaczął je pieścić. Po chwili ja kucnęłam i rozpięłam jego spodnie, wstałam i lekko popchnęłam go na łóżko, on zdjął spodnie a ja na niego usiadłam.

- Uwielbiam, jak taka jesteś - szepnął mi do ucha.

Zaczęłam go całować po szyi, potem niżej aż doszłam do jego penisa. Wzięłam go w rękę i płynnymi ruchami zaczęłam poruszać w górę i dół...widziałam że mu się podoba..Po jakimś czasie powiedział że dochodzi. Jego mina bardzo mnie zadowalała bo widziałam, że jest mu przyjemnie..Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Halo! To my, Zayn, Liam, Louis, Niall, Gosia i Ola! - możemy wejść?

Popatrzyłam na Harrego i nie wiedzieliśmy co mamy robić, pobiegliśmy do łazienki się ubrać a oni weszli.

- Co robicie?! - zapytał Niall.
- Harremu coś do oka wpadło i próbuje to wyjąć. - krzyknęłam zakładając szybko stanik.

Wyszliśmy z łazienki i uśmiechnęliśmy się do nich.

- Harry, czemu jesteś taki czerwony?  - Zapytał z zaciekawieniem Zayn.
- No bo popłakałem się, bo coś mi wpadło do oka - podrapał się po karku...widać było że coś ukrywa.
- Dobra...to dlatego coś Ci stoi? - Zaczął się śmiać Louis.

Harry spojrzał w dół na swoje spodnie. Ja zaczęłam się śmiać.. - No bo akurat nam przeszkodziliście - krzyknął Harry wielce zdegustowany.

- Dokończycie wieczorem, a teraz się trochę ogarnijcie bo nie wyglądacie i czekamy na was na dole. - Wszyscy wyszli z uśmiechami na twarzach a ja z Harrym zostaliśmy w sypialni i się przebieraliśmy.
- Mam nadzieję, że to dokończymy - powiedział i podszedł do wielkiej szafy.
- Jak będziesz grzeczny, to czemu nie, kochanie - powiedziałam i wybrałam ciuchy.
Tumblr_mgoxfrys351rigvy0o1_500_large 

Zeszliśmy na dół, Harry spalił buraka, ciągle było mu głupio. 
- Nie chcieliśmy wam przeszkodzić, tak jakoś wyszło - śmiał się Lou.
- Dobrze, nic się nie stało - uśmiechnęłam się szeroko.
- A właśnie że się stało - powiedział sam do siebie Harry.
- Dobra, co by tutaj tak nie stać, możemy przejść się do wesołego miasteczka, przyjechało dzisiaj. - Powiedział Nialler jedząc ciasteczko.
- No w sumie to można się wybrać - powiedziałam i wzięłam Harrego za rękę, nasze palce się splotły.

Do wesołego miasteczka nie było daleko, kilka przecznic i byliśmy na miejscu. 
- To co najpierw wybieramy? - zapytał Liam po czym podszedł do okienka kupić bilety. 
- Można iść na ta kolejkę - wskazała palcem Ola.
Podeszliśmy do niej i czekaliśmy aż runda która była przed nami się skończy. Widziałam, że obok nas stoi dziewczyna, która ciągle spogląda na Harrego i się uśmiecha, on od czasu do czasu też na nią spoglądał ale się nie uśmiechał.
- Harry, może zostawić Cię z tą dziewczyną? - powiedziałam i poszłam w stronę domu. 
- Hej! czekaj! gdzie idziesz?! - krzyczał.
- Do domu, a gdzie myślisz?! 
Idąc tak widziałam że Harry i reszta idą za mną, weszłam do sklepu, bo chciałam ich zgubić, udało mi się. 
Idąc w stronę parku natknęłam się na Justina.
- O cześć, co tutaj robisz? - uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Spaceruję sobie, tak wiesz, wyciszenie i świeże powietrze dobrze mi robią. 
- Ale czemu spacerujesz sama? Gdzie jest Harry, albo Twoi znajomi? 
- Nie wiem, pewnie w domu...albo w wesołym miasteczku. - odpowiedziałam.
- A czemu nie jesteś z nimi? 
- W miasteczku była dziewczyna, która cały czas spoglądała na Hazze i się do niego uśmiechała. A on patrzył na nią.
- Ale przecież to nic nie znaczy, coś Ty. - uśmiechnął się lekko zakłopotany.
- No mi to inaczej wyglądało, no ale dobra, może się mylę. 
- Jeśli chcesz to możemy pogadać, iść gdzieś. 
- Wiesz, w zasadzie to musiałabym wracać do domu, bo jest już późno ale czemu nie. - uśmiechnęłam się.
Poszliśmy do ogrodu botanicznego...te kwiaty były piękne, idealne miejsce na rozmowę pomiędzy przyjaciółmi. 
- No to opowiadaj co tam u Ciebie skarbie - Jus się uśmiechnął.
- No od  czasu kiedy dałam Ci kosza..przepraszam jeszcze raz za to..mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. 
- No skądże, przyjaźnimy się, tak? 
- Oczywiście..no więc od tamtej pory jest dobrze..z Harrym i w ogóle. No pomijając tą dzisiejszą akcję, ale to może ja jestem taka przewrażliwiona. 
- No pewnie tak, nie masz się co przejmować, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - złapał mnie za dłoń.
- Pewnie masz rację, to ja przesadzam...powinnam iść do domu i wyjaśnić mu to wszystko.
- Dokładnie..pozwól, że cię odprowadzę, żebyś sama nie chodziła tak późno. 
- Miło z twojej strony - podniosłam się z ławeczki na której właśnie siedzieliśmy. 
Droga szybko nam minęła, rozmowa była świetna, praktycznie przez cały czas mieliśmy jakiś temat do rozmowy, niczego nam nie brakowało. Cieszyłam się, że Justin jest moim przyjacielem, z którym mogę porozmawiać dosłownie o wszystkim..że nie ma mi za złe że go odrzuciłam. Pod samym domem się pożegnaliśmy, dałam mu buziaka w policzek i przytuliłam..Weszłam do domu a tam stał Harry.
- Gdzieś Ty była?! 
- Byłam się przejść, musiałam przemyśleć wszystko. - powiedziałam, zdejmując białe Conversy.
- Wiesz jak ja się martwiłem? Dlaczego nie napisałaś chociaż jednego esemesa gdzie jesteś, i czy wszystko w porządku?
- Mówiłam, że musiałam przemyśleć. A jak tam Twoja koleżanka? 
- To nie moja koleżanka, ona się do mnie uśmiechała, ja do niej nie, bo zależy mi na tobie.
- Ale spoglądałeś na nią - podeszłam do niego.
- Tak..po się uśmiechała i myślałem, że to może jakaś moja znajoma albo ktoś z rodziny..a to jakaś dziewczyna. Przecież wiesz, że mam ciebie i nikogo innego nie potrzebuję, kochanie proszę cię..musisz mi bardziej zaufać. 
- Dobrze, ja przepraszam, że się tak zachowałam, zepsułam dzień nam wszystkim. - wtuliłam się w niego.
- Nie ma sprawy, nic się nie stało, jutro możemy się wybrać do wesołego miasteczka. - dał mi buzi.
- Dziękuję ci, bardzo Cię kocham, Harry.
- Ja Ciebie jeszcze bardziej.
Staliśmy wtuleni, bez słowa, przez dłuższy czas. Naprawdę bardzo go kocham. 

 Tumblr_mgv1g7wfwg1s1v3z7o1_500_large


No więc jest nowy...wydaje mi się, że dość szybko. Zapraszam oczywiście do czytania i komentowania oraz polecania znajomym. Dziękuje za te prawie 6000 wejść, jesteście wspaniali! ~ Midday. 







czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział trzydziesty trzeci.

Wróciłam razem z Harrym do domu, cały czas czułam się nie fair w stosunku do Biebera...ale z drugiej strony byłam szczęśliwa, że znowu jestem z Harrym. Jutro mam się spotkać z przyjaciółmi, może pójdziemy do centrum handlowego, może na lody...zobaczymy co będzie odpowiednie. Ponieważ jest już późno położę się, ten dzień był pełen wrażeń. 

*Następnego dnia*
Wstałam około godziny 10, zeszłam na dół i zobaczyłam tam Harrego stojącego przy lodówce.
- Harry, kochanie co robisz? 
- Mam zamiar zrobić dla nas śniadanie, ale nie wiem co - zrobił smutną minę.
- Ja zrobię, Ty idź się ubieraj bo o 13 widzimy się z paczką - uśmiechnęłam się i poczochrałam jego loki.
- Ale ja chciałem ci pomóc - uśmiechnął się i zastawił mi drogę.
- Oj następnym razem zrobisz sam a teraz proszę, ustąp mi miejsca - dźgnęłam go w brzuch.
- A co dostanę za to? - uśmiechnął się szyderczo.
- Może być buzi, w policzek? - popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- Dobra, niech Ci będzie. - dałam mu buzi (if you know what i mean) w usta i przytuliłam bardzo mocno, po czym on się przesunął i z uśmiechem na ustach powiedział - Dziękuję. 

Zrobiłam śniadanie, zjedliśmy razem praktycznie w ciszy...cały czas myślałam o Justinie, było mi go po prostu szkoda, ale mam nadzieję, że będziemy przyjaciółmi. Kątem oka widziałam, że Harry mi się cały czas przygląda. 
- Coś się stało? - zapytałam niepewnie..
- Nic, po prostu cieszę się, że jesteś ze mną znowu, tęskniłem za tobą - złapał mnie za rękę.
- Ja też się cieszę, tęskniłam za tobą bardzo. Wiesz, że cię kocham - ścisnęłam jego rękę, czułam takie bezpieczeństwo.
- Ja ciebie też, bardzo.
- Dobra, koniec tego bo będę płakać - zaśmiałam się. Idę się ubrać a Ty tu na mnie czekaj. 
Poszłam się ubrać, ubrałam się w to i zrobiłam lekki makijaż. :
X6oxkke800a_large   

Przed 13 wyszliśmy do kawiarni, w której się umówiliśmy ze wszystkimi. Weszliśmy i ku zdziwieniu nie było dziewczyny Zayna.
- No hej - uśmiechnęłam się.
- No jak dobrze widzieć was razem - powiedział Niall i wyszczerzył ząbki.
- Też się z tego cieszę...ale zastanawia mnie jedno. Zayn, gdzie Twoja dziewczyna? - zapytałam nieśmiało.
- Postanowiliśmy się rozstać, nie mogliśmy się ostatnio zgodzić i tak jakoś wyszło. - powiedział ze smutną miną Malik.
- Przepraszam, nie powinnam pytać, to nie mój interes. Zrobiło mi się trochę głupio. 
- Nic się nie stało przecież - uśmiechnął się.
- Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, ale zaprosiłam jeszcze jedną osobę. - czekałam na reakcję reszty. 
- Kogo? - wszyscy zrobili wielkie oczy.
- Gosię pamiętacie? Pomogła mi bardzo i chcę się jej jakoś odwdzięczyć.
- Nie no jasne, nie ma sprawy - zareagował od razu Malik, zauważyłam lekki błysk w jego oczach.
- Zayn, co się tak cieszysz...- uśmiechnęłam się drwiąco. - Ja chyba wiem o co ci chodzi...nie martw się ona nie ma chłopaka. - Zaczęliśmy się śmiać a Dj Malik zrobił się cały czerwony.
- Ale mi wcale nie o to chodzi - wtrącił. 

Chwilę później pojawiła się Gosia, bacznie obserwowałam Zayna i jego reakcję...widziałam że się uśmiechnął.
- Hej, Gosia tutaj!
- Cześć wszystkim, pamiętacie mnie? 
- Jak moglibyśmy zapomnieć - wtrącił się Zayn. Gosia na jego widok od razu się uśmiechnęła, od zawsze się jej podobał.

Spędzony czas z przyjaciółmi był na prawdę super, wszystkim jak na razie się układa oprócz Zayna (z wiadomych powodów). Cały czas myślałam, że Gosia i Malik mają się ku sobie, w sumie to słodka byłaby z nich para. Po wspólnie spędzonym czasie w kawiarni udaliśmy się do centrum handlowego..oczywiście chłopcy jak zwykle narzekali oprócz Zayna i Gosi, którzy przez cały czas praktycznie rozmawiali i nie zwracali na nic uwagi.
- Eeej, wejdziemy tutaj? - zapytał Harry.
- Harry...to jest sklep z bielizną...damską - zwróciła mu uwagę Ola.
- No ja wiem - popatrzył na mnie.
- Na mnie nie patrz, zboczeńcu, ja nigdzie nie idę. - zrobiłam obrażoną minę.
- Oj no chodź, nie daj się prosić - lamentował.
- Dobra, ale w sumie to po co? 
- No kupisz sobie coś - zaczął się promiennie uśmiechać. - I mi pokażesz oczywiście, dzisiaj, w domu..wieczorem..
- Hazz, nie ma mowy.
- Oj no chodź - pociągnął mnie za rękę prosto do "Triumph'a".
Spędziliśmy tam z 30 minut, bo Harry wybierał bieliznę...dla mnie. 

- Dobra, idziemy do domu, powiedziałam. Jutro oczywiście też się spotkamy.
- Nie ma sprawy, powiedział Lou - to do zobaczenia - dał mi buziaka w policzek.
Potem po kolei się ze wszystkimi pożegnałam. I chciałam jeszcze chwilę pogadać z Gosią więc wszystkich wyprzedziłyśmy i poszłyśmy już w stronę wyjścia.
- No opowiadaj, jak wam się rozmawiało? - zapytałam zaciekawiona.
- A bardzo dobrze, Zayn to naprawdę miły i słodki chłopak.
- Uuu..to wyczuwam coś grubszego - zaczęłam się śmiać i objęłam ją ramieniem.
- Mam nadzieję, chciałabym bardzo.
- Ja to wiem...
- Wziął ode mnie numer - uśmiechnęła się promiennie i jeszcze obróciła w stronę Zayna. 
- O, jest trochę love - wybuchnęłam śmiechem, wszyscy się zaczęli gapić. 
Po powrocie do domu Harry dał mi moje zakupy z Triumph'a i powiedział... - No to co robimy? - uśmiechnął się i poszedł w stronę sypialni ciągnąc mnie za rękę.


No i jest nowy, dość długo mi to zajęło, ale się starałam i mam nadzieję, że jako tako to wyszło. Za długi nie jest, ale coś tam naskrobałam. Zapraszam do czytania i komentowania..~ Midday.