środa, 5 czerwca 2013

Rozdział trzydziesty ósmy - kontynuacja.

- Dobrze, to nie ważne. - rzuciłam.
- To mamy jakieś plany na dzisiaj? - zapytał Harry śmiejąc się z mojego nosa.
- To nie jest śmieszne wieśniaku, wiesz jak to boli? - udawałam obrażoną.
- Przepraszam, ale po prostu tak śmiesznie wyglądasz z tym nosem. - wystawił mi język po czym podszedł i mocno przytulił.
- No dobra dość tego, chodźmy może do kina! - krzyknął Niall.
- Z takim nosem? Serio? - powiedziałam sarkastycznie.
- No tak, a co? - zaśmiał się.
- Wyglądam jak jakiś połamaniec.
- Nie narzekaj. My teraz wyjdziemy a Ty się przebierz. - powiedział blondas i otworzył drzwi.
- Przecież ja mogę zostać. - powiedział Harry.
- No jak chcesz, ja idę się przebrać. - wyszedł.
- To ja też idę się przebrać. - powiedziałam, wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki.
Przebrałam się i poprawiłam makijaż, wyszłam z łazienki.
- Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się Harry.
- Dziękuję bardzo, ty też niczego sobie. - przytuliłam go, w tym momencie zapukał Niall. 

- Jesteście gotowi? - wyszczerzył się.
- Pewnie, chodźmy. - wzięłam torbę i wyszliśmy.

Kiedy szliśmy miałam wrażenie, że ludzie się na mnie gapią, w zasadzie to bardzo możliwe, nie co dzień widzi się osobę z wielkim plastrem na twarzy. Nie zwracałam na to zbytnio uwagi. Idąc z Harry'm za rękę i Niall'em obok spotkaliśmy tą blond wywłokę.
- Tylko nie ona. - syknęłam.
- No proszę proszę, znowu się spotykamy? Nie mało Ci?
- Wynoś się, bo gdyby nie to, że jesteś kobietą, a ja szanuję kobiety to byś zarobiła w twarz. - powiedział zdenerwowany Harry. - Nie możesz zrozumieć, że kocham Beatę i my, Ty i ja nigdy nie będziemy razem? Czy jesteś na to za głupia?
Taylor spaliła buraka, zawstydziła się. 
- Tylko tak mówisz, a prawda jest taka, że kochasz mnie, ale boisz się przyznać. - powiedziała i zmierzyła Niall'a wzrokiem.
- Na co się gapisz pustaku? - blondyn spojrzał na nią drwiąco. 
Chciało mi się śmiać z tekstu Niall'a, pierwszy raz coś takiego powiedział i to jeszcze do niej.
- Słuchaj, gdybym Cię kochał, to był bym z Tobą, rozumiesz? Chociaż, to pytanie retoryczne, dużo razy pokazałaś nam, że jednak jesteś głupia. - uśmiechnął się ironicznie i ją wymineliśmy.
- Już mogę? 
- Co możesz? - zapytał Harry.
W tym momencie zaczęłam się śmiać w głos, ta cała sytuacja mnie rozbawiła, teksty chłopaków i ich postawa. Blondyneczka nie wiedziała jak ma się zachować, bo chyba żaden chłopak jej tak jeszcze nie powiedział. No cóż, kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Wybraliśmy film Now Is Good, film świetny, zapiera dech w piersiach. Po skończonym seansie wybraliśmy się na jedzenie, poszliśmy do pizzerii, oczywiście Niall zjadł sam całą pizzę, ale co mu będziemy żałować. My z Harry'm wzięliśmy jedną na spółkę, ja zjadłam 3 kawałki, więcej nie dałabym rady, zapiłam sokiem pomarańczowym i kolację miałam z głowy. Byliśmy w centrum handlowym z 2 - 3 godziny, kupiłam parę rzeczy po czym wróciliśmy do domu, na piechotę. 
- Musimy tak częściej wychodzić. - powiedział Niall zajadając hot-doga. 
- Pewnie, to świetny pomysł, chociaż wolałabym nie spotykać tej dziewczyny. - zaśmiałam się, przypomniała mi się sytuacja kiedy szliśmy na film. 
- Najwyżej będziemy chodzili inną drogą. - lokowaty pocałował mnie w policzek. 
- Ale w sumie, to kto by pomyślał, że takie chuchro ma tyle siły. 
- Może ona pakuje na siłce? - zaśmiał się Niall.
- Wiesz, to gorzej dla mnie. - wzięłam łyka wody. 
- Przecież wiesz, że ja i Niall zawsze Cię obronimy, a jak będzie trzeba to weźmiemy resztę chłopaków. - uśmiechnął się ukazując dołeczki. 
- Tak, wiem, że zawsze mogę na was liczyć.- dałam buziaka w policzek każdemu z nich. 
Doszliśmy do hotelu, poszliśmy do swoich pokoi, przebrałam się i rozczesałam włosy. 
- Ale jestem zmęczona. - położyłam się na łóżko.
- A może będę umiał to zmienić? - uniósł jedną brew.
- No próbuj, może Ci się to uda. - uśmiechnęłam się słodko a Harry zaczął mnie czule całować wkładając w to bardzo dużo uczucia i namiętności. Zaczął mnie głaskać po policzku. 

Kurdę, wiem że mało, ale nie mam czasu, staram się coś dodawać i w ogóle, mam problemy ze zdrowiem i tak jakoś wychodzi. Mam nadzieję, że wam się podoba, zapraszam do czytania i komentowania. Swoją drogą, to jakieś 90% z was oglądało ten film "Now is good", pozostalym 10% polecam ten film, jest naprawdę piękny. :) 


Large 

wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział trzydziesty ósmy.

Obudziłam się jakoś około godziny 11, Niall i Louis ciągle spali, i dość ciężko było mi wstać, ale jakoś dałam radę. Zostawiłam ich w łóżku, wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy i zrobiłam fryzurę, lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju obok w którym spał Harry, siedział na łóżku i oglądała tv. 
- Cześć kochanie. - podszedł do mnie i dał mi słodkiego całusa.
- Jak się spało? - uśmiechnęłam się.
- Wolałbym z Tobą, ale jak wczoraj wróciłem to zastałem was w śmiesznej sytuacji. - zaśmiał się po czym wyciągnął telefon i pokazał mi zdjęcie.

- Masz je usunąć. - zabrałam mu telefon.
- Oj no nie usuwaj, słodko to wygląda. - zabrał telefon i schował do kieszeni po czym objął mnie w pasie. - tak ładnie wyglądasz, gdzie idziesz? - pocałował mnie w czoło.
- Mam coś do załatwienia. - spojrzałam na zegarek. - Właśnie muszę iść, więc zobaczymy się później. - pocałowałam go w policzek i poszłam.
- Dobrze. - zrobił smutną minę i wrócił do robienia poprzedniej czynności.
Wyszłam z hotelu, miałam się spotkać z Justinem..wiem że to dziwne, bo spaliśmy w tym samym miejscu ale nie chciałam, żeby Harry był zazdrosny. 
- Hej. - pocałował mnie w policzek na przywitanie. 
- No hej, to mów o co chodzi. - uśmiechnęłam się i zaczęliśmy spacerować w stronę lodziarni.
- Znasz Selenę Gomez prawda? - uśmiechnął się.
- No osobiście jeszcze nie, ale wiem kto to jest, a co? Podoba Ci się? - zaśmiałam się.
- Tak i to bardzo, ale w sumie to nie wiem jak jej to powiedzieć. - opuścił głowę.
- Wystarczy, że pogadasz, w cztery oczy, zaprosisz ją gdzieś tylko tak, żeby media nie wiedziały, bo zaraz będzie szum.
- Nie umiem, bo za każdym razem jak ją widzę to robi mi się z nóg wata. Ona jest taka śliczna i do tego zabawna i miła, na pewno bym się z nią nie nudził. 
- No to na co jeszcze czekasz, to może być Twoja jedyna szansa. Łap za telefon i do niej dzwoń! - powiedziałam i podałam mu telefon.
- To nie dobry pomysł.
- Bo ja to zrobię. - weszłam w jego kontakty i wyszukałam numer. 
- Nie, proszę nie. - wziął telefon i zadzwonił.
Nie chciałam mu przeszkadzać dlatego odeszłam kawałek i czekałam aż skończy rozmawiać. Byłam szczęśliwa, że Justin znalazł kogoś z kim mógłby być, że w końcu zapomni o mnie. Po 15 minutach skończył rozmowę.
- I jak? - zapytałam z nadzieją w oczach.
- Mamy się spotkać o 20 w restauracji. - uśmiechnął się szeroko. 
- Widzisz, mówiłam że będzie dobrze. 
- Dziękuję Ci. - przytulił mnie mocno.
- Nie masz za co, od tego są w końcu przyjaciele. - odwzajemniłam uścisk.- Idziemy do kina może? - uśmiechnęłam się.
- Wiesz bardzo chętnie, ale muszę się przygotować na spotkanie z Seleną. - podrapał się po karku.
- No pięknie już mnie zostawiasz dla jakiejś dziewczyny, no ale idź. - udawałam obrażoną.
- Przepraszam. - posmutniał.
- Dobra, leć. - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę hotelu. 

W połowie drogi zauważyłam z daleka Taylor, nie miałam ochoty jej widzieć, ale ona niestety zauważyła mnie.
- No prosze kogo my tu mamy. - powiedziała pogardliwie.
- Nie chcę z Tobą rozmawiać, żegnam. - chciałam ją wyminąć ale ona złapała mnie za ramie.
- Pamiętaj, że Harry jest i będzie mój, niedługo już wasza miłość się skończy.
- Wiesz co? Mam to w dupie, bo nic nie wiesz o naszym związku, on do Ciebie nic nie czuje, zrozum to. Jesteś tylko blond pustakiem. - spojrzałam jej w oczy, widać było że się cała zagotowała ze złości i w tym momencie uderzyła mnie w nos z całej siły, zaczęłam krwawić a ona uciekła. 
Wyjęłam z torebki chusteczki, ale krew nie przestawała lecieć, niedaleko była przychodnia, poszłam do niej migiem, zarejestrowałam się weszłam do gabinetu. Oczywiście lekarz pytał co się stało...przecież nie powiem mu, że Taylor Swift mnie uderzyła. 
- Przewróciłam się. - skłamałam.
- Na pewno? Bo nos ewidentnie wygląda na złamany. - powiedział lekarz.
- Na złamany? - zdenerwowałam się.
- Tak, proszę się udać do pielęgniarek one opatrzą nos i zatamują krwotok. 
Wstałam z krzesełka i powolnym krokiem poszłam do pielęgniarek, robiło mi się coraz bardziej słabo. One zatamowały krwotok i opatrzył nos, nakleiły plaster, by nos mógł się "naprawić". Wróciłam do domu taksówką. 
- Jesteś kochanie, stęskniłem się. - powiedział z łazienki Harry, wyszedł żeby mnie przytulić. - CO SIĘ STAŁO?! - zapytał wystraszony. 
- Twoja Taylor przyłożyła mi w nos i go połamała. - powiedziałam i usiadłam na łóżko.
- Trzeba to natychmiast głosić na policję. - usiadł obok mnie i złapał mnie za dłoń.
- I co zrobią Taylor Swift? - odłożyłam torbę i zdjęłam buty. 
- Racja w sumie, jutro coś z tym zrobię. - chciał mnie pocałować.
- Ostrożnie tylko. - ułożyłam usta w dziubek i Harry dał mi całusa.
- No widzisz, nie dość że Ciebie nos boli, to jeszcze się całować nie możemy. - posmutniał.
- Ale to tylko jakieś 2-3 tygodnie. - zaśmiałam się.
- Nie pocieszyłaś mnie. - uśmiechnął się.
- No dobra, może jakoś damy radę. - przytuliłam go i poszłam się przebrać w strój domowy.
- Co dzisiaj robimy? - do pokoju wbił Niall, ale jak zobaczył mój nos to zaniemówił.
- Długa historia, powiem że to przez Swift. 
- Dobra, wolę nie wnikać. - zaśmiał się i podszedł do mnie, lekko tyknął mnie w nos. - Boli? 
- No nie wiesz, nie boli. - wystawiłam mu język.

Przepraszam, że tak późno dodaję i takie krótkie, ale nie miałam internetu bo mi się coś zepsuło, to jest jedynie część z tego co jeszcze będzie, ale że nie dodawałam nic postanowiłam chociaż jakiś kawałeczek dać. Zapraszam do komentowania i czytania. (:

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział trzydziesty siódmy.


- Boję się trochę. - powiedziałam zmieszana.
- Czego? Przecież to Twoja mama. - zaśmiał się.
- No ja wiem, ale nie widziałam jej dawno, to takie, no dziwne. - podrapałam się po karku.
- Przesadzasz, wszystko będzie dobrze.

Dojechaliśmy do restauracji, Harry otworzył nam drzwi i wszyscy po kolei weszli, mama już czekała.

- Hej! - krzyknęłam i się na nią rzuciłam. - Bardzo się za Tobą stęskniłam. - pocałowałam ją w policzek.
- Ja za Tobą też kochanie. - przytuliła mnie mocniej.
- A więc, dziewczyny już znasz, a to jest Niall - wskazałam na blondyna. Zayn, Louis, Liam i Harry'ego też już znasz.
- Niezła ekipa...- uśmiechnęła się.
- Dobra, to co zamawiacie?
- Ale Ty też masz coś zjeść. - przerwał mi Harry.
- Wiesz jakoś nie jestem specjalnie głodna. - puściłam mu oczko.
- A nawet mnie nie denerwuj, masz coś jeść..

Bardzo dużo rozmawialiśmy, mama poznała chłopców i powiedziała że są bardzo fajni. Cieszę się, że ich polubiła. U mamy wszystko w porządku, ale nie ukrywała, że się bardzo o mnie martwiła i oczywiście Harry zrobił mi wykład na temat tego, że muszę jeść. Żeby tak nie zrzędził wzięłam zupę i powiedziałam, że więcej nie zjem.

- Dlaczego tak na mnie naskoczyłeś w sprawie jedzenia? - zapytałam lokowatego podchodząc do szafy i biorąc czystą bieliznę i koszulkę do spania.
- A co, miałem dać Ci znowu zachorować i wpaść w jakieś gówno?
- Nie, ale ja jestem duża i wiem, co jest dla mnie najlepsze. - podeszłam do drzwi od łazienki.
- Ale mi na Tobie zależy i nie chcę, by coś Ci się znowu stało.
- Dobrze, ale następnym razem proszę, nie rób tego przy mamie, bo chciałabym uniknąć zbędnych pytań. - otworzyłam drzwi i weszłam do łazienki.
Wykapałam się, ubrałam i poszłam do sypialni.
- Możesz już iść.
- Teraz będziesz na mnie obrażona? - powiedział jednocześnie wstając z łóżka.
- Nie, ale po prostu czułam się niekomfortowo. Idź już. - powiedziałam i go wyminęłam. Położyłam się i obróciłam się w drugą stronę.
Po jakiś piętnastu minutach Harry wyszedł z łazienki i położył się obok mnie, obejmując mnie. Wiedziałam, że za bardzo na niego naskoczyłam i przyznam, że było mi trochę głupio.
Rano wstałam i chłopak wciąż spał, dlatego pomyślałam, że jakoś wynagrodzę mu moje wczorajsze zachowanie - śniadaniem. Zrobiłam naleśniki i nalałam soku pomarańczowego, postawiłam na tackę i zaniosłam na górę. On już siedział na łóżku.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.
- A to z jakiej okazji? - odwzajemnił uśmiech.
- Chciałam Cię przeprosić, że wczoraj tak na Ciebie naskoczyłam, zupełnie niepotrzebnie.
- Nic się nie stało kochanie, rozumiem że się trochę zdenerwowałaś.
Podeszłam do niego i dałam mu tackę.
- Ty zjedz a ja pójdę się ubrać. - wyjęłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki.
Ubrałam się i zrobiłam makijaż..spięłam włosy w wysokiego koka i wyszłam z łazienki.
- Smakowało? - pocałowałam go w usta.
- Oczywiście, ale to też było smaczne. - uśmiechnął się
- Idź się ubieraj, Justin niedługo będzie.
- Jejku, czy on na prawdę musi tutaj przyjechać?
- Tak, musi. Kochanie przestań, przecież wiesz że to tylko przyjaciel.
- Przyjaciel, dobrze ale pamiętasz co było?
- I co, teraz będziesz mi to wypominał? Przestań, bo mnie tym ranisz. Nic do niego nie czuję.
- Dobrze, przepraszam. - powiedział i poszedł do łazienki się ubrać.
- *Jestem już na lotnisku, podasz mi adres?* - napisał Justin.
- *Jasne, jesteśmy w hotelu ... na ulicy ...*
- *Dobrze, niedługo będę* 

Harry wyszedł z łazienki. 
- I co, możemy już iść na te lody? 
- Czekamy na Justina. 
- To..to on też idzie? 
- Tak, a jest jakiś problem? - zapytałam lekko się uśmiechając.
- A fanki i w ogóle? 
- A co, Ciebie fanki nie atakują? - spojrzałam na niego pytająco.
- No atakują..
- No właśnie, więc nie ma problemu. 
- Dobrze, nie denerwuj się. - podszedł i mocno mnie przytulił. 
Po jakiś dwudziestu minutach do drzwi ktoś zapukał. 
- Proszee! - krzyknęłam.
- Hej, stęskniłem się! - powiedział Bieber.
- Ja też! - podbiegłam do niego i go przytuliłam i pocałowałam w policzek.
- Ekhem..- podszedł do nas Harry.
- Cześć stary. - uśmiechnął się Justin i podał mu rękę.
- Cześć. - Harry odwzajemnił i jakby od nie chcenia też podał mu rękę. 
- Dobrze, to w takim razie wszyscy są gotowi, by w końcu iść na lody?
- Oczywiście, ale z góry przepraszam za fanki. - Justin wyszedł z pokoju.
- Nie no nie ma sprawy, jesteśmy przyzwyczajeni. - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi na klucz.
Kiedy byliśmy w połowie drogi do lodziarni, grupka dziewczyn stojąca koło ławki spojrzała w naszą stronę i zrobiła wielkie oczy. O czymś bardzo namiętnie dyskutowały, tak jakby były bardzo podekscytowane. W końcu jedna z nich podeszła do nas. 
- Bardzo przepraszam, że przeszkadzam, ale to Justin Bieber i Harry Styles!!! Mogę sobie zrobić zdjęcie?! - krzyczała podekscytowana. 
- Dobrze, jedno zdjęcie. - powiedział Jus i ustawił się do zdjęcia, zaraz po nim ustawił się Harry.
Potem poszliśmy w swoją stronę.
- Widzicie? Nie było tak źle. - uśmiechnęłam się.
- PATRZCIE, DO JUSTIN BIEBER I HARRY STYLES!!! - krzyczała jakaś dziewczyna.
- Coś mówiłaś? - opuścił głowę Bieber.
- MOŻEMY ZROBIĆ SOBIE Z WAMI ZDJĘCIE?! 
- Nie zbyt, bo akurat jesteśmy zajęci i do tego w towarzystwie Beaty. - powiedział Harry a Justin pokiwał głową na znak tego, że zgadza się ze zdaniem Hazzy.
- PROSZĘ, JEDNO ZDJĘCIE. - nalegała.
- Przepraszam, ale nie. - nie dawał za wygraną Jus. - Chodźmy. - powiedział i poszliśmy dalej przed siebie, ale dalej miałam uczucie oczu ludzi, którzy patrzą na nas, to jest niekomfortowe uczucie, ale co zrobić, przecież to sława. 
- To co bierzemy? - zapytałam patrząc na menu.
- Może jakieś lody i kawa? - zaproponował Harry.
- Jasne, czemu nie. A Ty co weźmiesz Justin? 
- Wezmę to co wy. - uśmiechnął się i zawołał kelnerkę.
- Co mam podać? - zapytała kelnerka spoglądając na mnie, a potem na chłopaków, od razu oczy wyszły jej na wierzch.
- Poprosimy trzy kawy i do tego trzy desery. - uśmiechnęłam się i oddałam menu.
- D..dobrze, już się robi. - odpowiedziała i jakby przestraszona poszła do automatu z kawą. 
- Wiecie co chłopaki, współczuję wam tej sławy, przecież to musi być męczące. - zagaiłam.
- Przyznam, że czasem tak, czasem mam ochotę na odrobinę prywatności, no ale przecież nie można mieć wszystkiego. - uśmiechnął się Justin.
- A mi wystarczy, że mam Ciebie i życie od razu staje się lepsze. - pocałował mnie w czoło Harry.
- Przesadzasz chyba. - przytuliłam go.
- Ani trochę. - uśmiechnął się. 
Zaraz po tym przyszła kelnerka i przyniosła nam lody. 
- Na kawę trzeba poczekać jakieś pięć minut. - uśmiechnęła się lekko. 
- Dobrze dziękujemy. - kelnerka odeszła. - Nie macie wrażenia, że ona zachowuje się trochę dziwnie? - zmrużyłam oczy.
- No wiesz, może dla tego że..- Tak, tak Justin Bieber i Harry Styles. - przerwałam mu i przewróciłam oczami.
- No widzisz, jak szybko się uczysz. - zaśmiał się Justin a kelnerka przyniosła kawę. 
- Proszę bardzo i życzę smacznego.- uśmiechnęła się do Harry'ego. 
- Harry, czy ta kelnerka właśnie Ciebie podrywała? - spojrzałam na niego pytająco.
- Nie wiem, interesujesz mnie tylko Ty. - uśmiechnął się szeroko.
Spędziliśmy w kawiarni jakąś godzinę, potem szliśmy do hotelu, ale oczywiście nie obyło się od skrzeczących fanek i autografów. Ponieważ było ich tam sporo postanowiłam sama wrócić do domu. Weszłam do pokoju hotelowego, przebrałam się, oczywiście bez dodatków, rozpuściłam włosy, rozczesałam, wyprostowałam i związałam w kucyka. Usiadłam na łóżku i włączyłam tv. Chwilę potem do pokoju wparował Lou i usiadł koło mnie.
- Co robimy? - uśmiechnął się.
- A nie wiem, może coś wymyślisz? - odpowiedziałam tym samym.
- Może sobie włączymy film? 
- Świetny pomysł, ale jaki film? 
- Może Krwawe wzgórza i zaprosimy Nialla? - uśmiechnął się podejrzanie.
- Przecież wiesz, że on się boi. - wystawiłam mu język.
- No wiem, i o to chodzi. - zaśmiał się.
- Dobrze, to Ty idź zrób popcorn i przynieś picie a ja pójdę po blondaska. - powiedziałam i poszłam do pokoju obok.
- Niall kochanie, chcesz oglądać z nami film? - uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Jasne, czemu nie. - ucieszył się i podbiegł do mnie. Poszliśmy do pokoju i położyliśmy się do łóżka, ja w środku a oni po bokach. 
Niall oczywiście cały czas chował się pod kocem a ja spokojnie oglądałam film. Louis wyglądał na przerażonego a ja cały czas go straszyłam. W połowie filmu zasnęliśmy. 

Trochę zajęło nam rozdawanie autografów i robienie zdjęć, ale w końcu z Justinem wróciliśmy do hotelu. On poszedł do swojego pokoju a ja do swojego. Kiedy tam wszedłem zauważyłem całą trójkę śpiącą w jednym łóżku. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo to wyglądało zabawnie. Beata spała w środku, z prawej strony głową na jej brzuchu spał Nialler, a z lewej Louis który opierał się ręką o szyję Beaty... zrobiłem zdjęcie bo nie mogłem się powstrzymać. Nie chciałem ich budzić, dlatego poszedłem do pokoju Nialla i spałem tam.

Mam nadzieję, że się podoba i zostawicie jakieś komentarze. Zapraszam do czytania. Pis joł. c: 




niedziela, 17 marca 2013

Kontynuacja rozdziału trzydziestego szóstego.

Bardzo się zdziwiłem, bo usłyszałem huk. Wstałem z krzesła i poszedłem w stronę dźwięku..na podłodze leżała Beata. Natychmiast ją podniosłem i wsadziłem do auta, nawet nic nie mówiąc reszcie. Pojechaliśmy do szpitala, wbiegłem na oddział i błagałem o pomoc.
- Co się stało?! - zapytał lekarz.
- Ja nie wiem, ona po prostu zemdlała. - krzyczałem.
Lekarz położył ją na łóżko i zabrał na salę, czekałem bardzo długo, strasznie się bałem. Lekarz wyszedł i powiedział:
- To anemia. Schudła ostatnimi czasy? - zapytał.
- Schudła i to dość dużo.
- A była blada? 
- Tak.
- Trzeba było coś z tym wcześniej zrobić, zostanie u nas pare dni, potem dostanie leki i wypiszemy ją do domu. 
Byłem na siebie zły, bo nie zauważyłem, że coś się z nią dzieje, po prostu ślepy. 
Pojechałem do reszty powiedzieć im co się stało..Oni zostali w hotelu, a ja przez cały tydzień odwiedzałem Beatę w szpitalu, aż w końcu mogła wyjść. 

Kiedy wyszłam ze szpitala i mogłam w końcu spotkać się z przyjaciółmi po prostu byłam szczęśliwa...chyba odchudzanie się na chama nie służy mi ani nikomu innemu.

- Jak się czujesz? - zapytał Harry.
- Teraz w porządku, dziękuję, że byłeś przy mnie, to wiele dla mnie znaczy. - uśmiechnęłam się do niego. 
- Jesteśmy razem, kocham Cię, dlatego musiałem, nie mogłem Cię zostawić samej. - odpowiedział i załapał mnie za dłoń. 
Kiedy dojechaliśmy do hotelu, wszyscy wybiegli na zewnątrz.

- Jesteś! Jak się czujesz? - krzyczał Louis i podskakiwał ze szczęścia. 
- Dobrze, cieszę się że was widzę. - przytuliłam wszystkich po kolei.
- Kiedy Ciebie nie było, pozwoliliśmy sobie zaprosić Twoją mamę na obiad, do restauracji, spotkamy się tam o 15, dobrze? - zapytała Ola.
- Jasne, ale muszę się przebrać, nie wyglądam najlepiej. - wszyscy wróciliśmy do swoich pokoi, wybrałam z szafy rzeczy i poszłam do łazienki się przebrać. 
- Mogę wejść? - zapytał Harry.
- Nie możesz, jestem nago i się przebieram. - odpowiedziałam.
- No wiesz, mi to nie przeszkadza. - powiedział..było słychać że z uśmiechem na ustach.
- Nie, zboczeńcu, czekaj na zewnątrz. - zaśmiałam się. 
Ubrałam się, uczesałam, lekko pomalowałam i wyszłam. 
- Oj no trzeba było mnie wpuścić. - lamentował. - Ale i tak wyglądasz cudownie. - przytulił mnie.
Do pokoju wbiegł Niall.
-Co robicie? - krzyknął i się na mnie rzucił.
- Niall, czy Ty jesteś zdrowy na umyśle? - zaczęłam go łaskotać.
- Oczywiście, ja jestem najnormalniejszy z nas wszystkich. - zaczął się śmiać.
- No nie powiedziałabym, i złaź ze mnie, chyba że chcesz, żeby to się skończyło jak ostatnio. 
- Oj no weź, nie zrobisz mi tego, przecież się przyjaźnimy. - pocałował mnie w policzek.
W tym momencie Harry wyszedł z łazienki.
- Ekhem, co tu się dzieje? - popatrzył na nas, tak, że gdyby wzrok mógł zabijać, to już byśmy nie żyli.
Przyznam, że nasza sytuacja wyglądała dość dwuznacznie, Niall leżał na mnie. 
- Nic, to tylko przyjacielskie wygłupy, a co zazdrosny? - Niall wystawił mu język. 
- Żarłoku, przeginasz. - zmierzył go wzrokiem. 
W tym momencie do pokoju wszedł Louis.
- Co się dzieje? - zapytał lekko zmieszany kiedy spojrzał na mnie i Nialla.
- No kolejny, już wygłupiać się nie można? - zapytałam i przytuliłam z całej siły dalej leżącego na mnie Nialla.
- Oh, rozumiem że Ci się podobam, ale nie ściskaj mnie tak mocno, bo mi żebra połamiesz. - zaczął się śmiać a ja go zrzuciłam z siebie.
- Jeszcze czego.- otrzepałam ubrania.- To który kolejny? - zapytałam patrząc to na Louisa to na Harrego.
- Ja! - krzyknął Louis, ale po chwili się wycofał widząc minę Hazzy.
W tym momencie zadzwonił telefon, odebrałam. 
*-Słucham?*
*-Beata, to ja Justin*
*-No widzę, że się obudziłeś i zadzwoniłeś*
*-Coś się stało? - zapytał lekko zmieszany*
*-Zapytaj się swojej laseczki w szlafroku*
*-Mojej kuzynki? A co ona ma do tego?*
*-Kuzynki? Dlaczego Twoja kuzynka chodziła po Twoim mieszkaniu w szlafroku?*
*-Bo dopiero co przyjechała i musiała się wykąpać, a zazdrosna jesteś? - zaśmiał się*
*-Nie nie jestem, po prostu to była doś niekomfortowa sytuacja, i do tego Ty w łóżku.*
*-Źle się czułem, dlatego się położyłem, a Ty już jesteś w Polsce?*
*-Oczywiście, już dawno.
*-No tak, głupie pytanie..gdybyś chciała mógłbym Cię odwiedzić, poznać Twoją mamę, wiesz, w Polsce to inaczej.*
*- Ale wiesz, że tutaj nie będziesz miał spokoju przez swoje Polskie fanki? Ale jeśli chcesz, to wpadaj.*
*-Przyzwyczajony już jestem, dobrze, będę jutro, pa.*

- Kto tutaj przyjedzie? - zapytał Harry.
- Justin. - odpowiedziałam poczochrałam włosy Louisowi, a ten mnie dźgnął w brzuch.
- Co?! Czego on tutaj chce?! - zapytał zdenerwowany.
- Poznać moją mamę i zwiedzić trochę. - odpowiedziałam i usiadłam na łóżko.
- Przecież on nie jest Twoim chłopakiem, tylko ja więc po co on chce poznawać Twoją mamę?
- Boże, Harry, z Tobą to jak  z dzieckiem, przecież my jesteśmy razem a Jus to tylko przyjaciel, ogarnij się.-położyłam się.
- Dobrze dobrze. - podszedł do mnie i usiadł na mnie. 
- Ale dostanę coś za to? - zapytał śmiesznie poruszając brwiami.
- Nie, i złaź ze mnie bo jesteś ciężki, grubasie. - zaczęłam się śmiać.
- Teraz to przegięłaś. - Wstał i wziął mnie na ręce. 
Idąc przez korytarz zaczął krzyczeć, że go kocham, że będę jego żoną.
- Uspokój się, wstyd mi robisz. - zaczęłam się wyrywać.
- Przecież miłość to nie powód do wstydu. - krzyknął, ale mnie postawił. 
- I widzisz, teraz muszę wracać taki kawał do pokoju.
- Nie musisz, już wszyscy czekają na dole, chodź. - powiedział i załapał mnie za dłoń. 


Jest kontynuacja, mam nadzieję, że wam się podoba, zapraszam do czytania i komentowania, pis joł. c:

czwartek, 21 lutego 2013

Chciałabym wam bardzo podziękować, za czytanie mojego bloga. Wchodzą na niego też osoby nie z Polski.
Chciałabym was nakłonić do zostawiania komentarzy, bo ja je naprawdę rozumiem, więc nie będzie z tym problemu. :)) Te ponad 6000 wyświetleń wiele mi daje, bo wiem, że jest ktoś to się tym interesuje, a zostawiając komentarze motywujecie mnie do dalszego pisania. Pozdrawiam wszystkich, nie tylko Polaków! 

                       Pis, joł. <3

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział trzydziesty szósty. 

*12.06.*

Wróciłam do domu, Harry już na mnie czekał.
- Kochanie, mam nadzieję, że się ucieszysz.
- Z czego? - zapytałam zdziwiona.
- No nie wiesz który dzisiaj jest? - zapytał.
- No 12 czerwca, i co w związku z tym?
- Dzisiaj masz urodziny, głuptasie. - zaczął się śmiać.
- A no rzeczywiście! - krzyknęłam.
- To mój prezent dla Ciebie. - powiedział i odsunął się od drzwi.
Nagle do domu wszedł mężczyzna, z wielkim bukietem kwiatów, był cudowne.
- To nie wszystko. - uśmiechnął się i wręczył mi pudełeczko. 
Tumblr_midjyxssaq1ri7jlco1_500_large
- To nie wszystko, szepnął mi do ucha i wręczył mi mniejsze pudełko.
Otworzyłam je i zauważyłam tam : 
Tumblr_midu7knt2h1r1u4vao1_500_large
- Jedno jest dla Ciebie, a mianowicie serce, a drugie moje. Jak one, uzupełniamy się. - uśmiechnął się.
Od razu rzuciłam mu się na szyję i wycałowałam. 
- Dziękuję Ci kochanie, jesteś wspaniały. 
Poszłam jeszcze do łazienki, wyszłam i zabraliśmy swoje bagaże. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy na lotnisko. Tam spotkaliśmy się z resztą. 
- Oo prosze, jaki ładny naszyjnik - powiedział Louis.
- A dziękuję, dostałam na urodziny od Hazzy. - uśmiechnęłam się.
- Ooo, masz dzisiaj urodziny? - Lou zrobił wielkie oczy.
- Tak. - zrobiło mi się trochę przykro.
- Zapomniałem, przepraszam - przytulił mnie.
- Nic się nie stało. - otarłam szybko łzę. - Chodźmy już, spóźnimy się. 

*Po jakimś czasie*

- Wszystko już gotowe w Polsce? - zapytałem.
- Tak, wszystko już gotowe. - powiedziała Ola i usiadła na swoim miejscu w samolocie.
- Ona myśli, że zapomnieliśmy, chyba jej przykro - powiedziałem do Zayna.
- Widzę jej minę przecież, ale jak dolecimy to będzie w niebo wzięta. - ucieszył się.
- No mam taką nadzieję.  

Usiadłam na swoim miejscu, i włożyłam słuchawki w uszy. Włączyłam *Jonathan Clay - Heart on fire* i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Śniło mi się, że po powrocie do domu, spotykam tatę. Rozmawiamy i on mi wyjaśnia, że tak naprawdę, to on żyje, w moim sercu. Że to, że nie ma go ciałem, to nie znaczy, że nie wspiera mnie, że nie ma go przy mnie, kiedy go potrzebuję. To był cudowny sen, pierwszy raz się do mnie odezwał, bo zawsze tylko spoglądał na mnie, tak jakby chciał powiedzieć przepraszam, ale nie mógł. Ze snu wyrwał mnie Harry.
- Kochanie, wstawaj, już jesteśmy. - szeptał mi do ucha.
Przebudziłam się, przeciągnęłam i sprawdziłam godzinę. Była 21.35. Wysiedliśmy z samolotu, zabraliśmy rzeczy i poszliśmy w stronę hotelu. Każdy wziął sobie pokój. Gosia + Zayn, Louis + Ola, Niall z Liamem i ja z Harrym. Byłam tak zmęczona, że od razu położyłam się spać. Obudziłam się w ramionach Harrego. Chciałam mu zrobić kawał. Wstałam, po cichu się ubrałam, i zeszłam do kuchni. Wzięłam keczup i powędrowałam na górę. Harry jeszcze spał. Rozmazałam keczup na nadgarstku i wzięłam nożyk, który leżał na stoliku. Zaczęłam głośno płakać i szlochać. Harry wstał i z przerażeniem krzyknął :
- Coś Ty zrobiła?! 
Widać było, że był spanikowany. Ja nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać.
- Aleś Ty naiwny, krzyknęłam a po chwili dałam mu buzi.
- Wystraszyłaś mnie, jak mogłaś. - udawał obrażonego.
- Oj no nie obrażaj się, kochanie. - poczochrałam jego loczki.
- Nie. - odwrócił się.
Rzuciłam się na niego i zaczęłam go gilgotać, a on zaczął się śmiać, po chwili do pokoju wbiegł Niall.
- Beze mnie? - powiedział i do nas podbiegł. Spojrzał na Harrego zadziornym wzrokiem i oboje zaczęli mnie gilgotać. Zaczęłam ich kopać i przez przypadek trafiłam Niallera w krocze, ten zaczął zwijać się z bólu.
- Boże, Niall przepraszam. - przytuliłam go.
- Czy bedę bezpłodny? - mówił przez łzy. 
- Nie, na pewno nie. - powiedziałam i go jeszcze bardziej przytuliłam. 
- Mam być zazdrosny? - syknął Harry.
- Oj weź przestań, chciałbyś być na jego miejscu? 
- No w sumie to nie. - usiadł na łóżko.
Po całej akcji poszliśmy na śniadanie. Wszyscy usiedli do jednego wielkiego stołu i zaczęli zajadać. Ja nie byłam głodna, więc popijałam kakao z bitą śmietaną. Ostatnimi czasy dziwnie się czułam, tak jakbym była słabsza, dużo też schudłam i coś czułam, że źle się ze mną dzieje. Będąc tu postanowiłam, że pójdę do lekarza się przebadać. Przynajmniej będę miała stu procentową pewność, czy jestem zdrowa czy nie.
- Wszystko w porządku kotku? - zapytał Harry z widocznym przejęciem na twarzy.
- Trochę mi słabo, ale to nic. 
- Jesteś bardzo blada, może powinnaś się położyć? - zapytał i złapał mnie za dłoń.
Poszłam do pokoju, ale po drodze zasłabłam, czułam tylko ból głowy. 

Jest nowy, baaaaardzo krótki ale jest. Uznajmy, że to część rozdziału. Wypadało coś dodać. Miłego czytania i zapraszam do komentowania. Pozdrawiam c:


Tumblr_mifaysqjhe1rjwt1zo1_500_large

wtorek, 5 lutego 2013

No więc znowu zostałam nominowana do Liebster Award. c:

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrą robotę". Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. 

Zostałam nominowana przez - Oliwia Malik. Dziękuję!

Pytania i odpowiedzi. 
1. Jak masz na imię?
- Beata xx.
2. Ile masz lat?
- w czerwcu 16.
3. O czym piszesz bloga?
- O 1D c:
4. Na kim się wzorujesz?
- Lou i Harry. 
5. Jaki jest Twój ulubiony zespół?
- One Direction, Florence and The Machine, Bring me the horizon..
6. Jakie jest Twoje hobby?
- śpiewanie, pisanie, koszykówka, piłka nożna. 
7. Twoje największe marzenie to?
- Jechać na koncert 1D i do Barcelony.
8. Masz rodzeństwo? Chłopaka?
- Mam 2 starsze siostry, chłopaka miałam jakiś miesiąc temu.
9. Piosenka na dziś?
- Pezet - nieważne.
10. Co myślisz o moim blogu?
- Wcześniej go nie czytałam, ale teraz tak i uważam, że jest ciekawy. c:
11. Czy cieszysz się z nominacji?
- Oczywiście, to już moja druga i uważam, że to zaszczyt dostać nominację, która jest dawana za "dobrą robotę" To znaczy, że robię coś dobrego dla innych. :3

Moje nominowane blogi : 
http://opowiadaniepikachuo1d.blogspot.com/
http://yourlife-yourvoice-yourreason-tobe.blogspot.com/
http://dreamsdocometrue1d.blogspot.com/
http://anewstartforall.blogspot.com/
Niestety tylko 4 :)

Moje pytania. 
1. Masz chłopaka?
2. Co uważasz o związkach starszych z młodszymi.
3. O czym jest Twój blog?
4. Ile masz lat?
5. Ulubiona książka?
6. Ulubiona płyta?
7. Masz przyjaciela/przyjaciółkę?
8. Co sadzisz o moim blogu?
9. Ulubiony kolor?
10. Piosenka na dziś?
11. Ulubiony owoc?

Dziękuję jeszcze raz za nominacje, jesteście świetni :)


niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział trzydziesty piąty.

Położyliśmy się do łóżka i w jego ramionach migiem zasnęłam. Obudziłam się około 10, Harry jeszcze spał, więc postanowiłam się ubrać : 
Tumblr_mhm3h2pqua1rvafzdo1_400_large


Wyprostowałam włosy i poszłam do kuchni szykować śniadanie. W tym samym czasie zapukał ktoś do drzwi, nie wiedziałam kto to, bo z nikim o godzinie 10.45 nie umawiałam się. Podeszłam do drzwi i zobaczyłam przez judasza a tam stał blondyn, od razu wiedziałam, że to Niall, bo jadł coś, poznam go nawet jak stoi tyłem. 
- Niall! Co Ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- No przyszedłem na śniadanie, a w sumie to reszta też, ale są w sklepie, po coś dobrego. - uśmiechnął się i rozwalił na kanapie.
- A przepraszam bardzo, to jest caritas i czy ja nie mam jedzenia w domu?! - zapytałam spychając go z kanapy.
- Ale chcieliśmy spędzić z wami więcej czasu - przytulił mnie z całej siły. Na dół zszedł Harry.
- Co tutaj się dzieje? - powiedział przecierając oczy.
- Przyszliśmy na śniadanie - dodał Nialler.
- Harry, kochanie idź się ubierz - powiedziałam i się uśmiechnęłam, a on powędrował na górę. Jakieś 10 minut później przyszła reszta...Niall wyjadł mi praktycznie wszystko z lodówki.
- Niespodziankaaa! - krzyknął Louis i rzucił się na mnie. - To co zrobisz dobrego na śniadanko? - zapytał poruszając śmiesznie brwiami.
- Nic nie zrobię, sami sobie zróbcie! - powiedziałam i poszłam na górę, minęłam się z Harrym.
- Gdzie idziesz? - zapytał przytulając mnie.
- Na górę, cała gromada przyszła, ja na pewno nie będę robić śniadania - wyrwałam się z jego ramion. 

Zszedłem na dół i myślałem, że ich wszystkich pozabijam. Na dole był taki bajzel, jakiego jeszcze nie widziałem, jedzenie latało, wszystko było brudne.
- Co się tutaj do cholery dzieje?! - krzyknąłem. 
- Chcieliśmy zrobić śniadanie i tak jakoś wyszło - podrapał się po głowie Liam.
- Coś wam nie wyszło - powiedziałem i poszedłem po Beatę. Wszedłem do pokoju a ona była w łazience i z kimś rozmawiała przez telefon. 
*Przecież nie mogę mu tego powiedzieć, załamie się...(...) dobrze, porozmawiam z nim* 
W tym momencie wybiegłem z pokoju. Usiadłem pod ścianą. Nie wiedziałem o co może chodzić, ale spodziewałem się najgorszego. Co jeśli ona jest z Bieberem?

- Harry kochanie, czemu siedzisz pod ścianą? - zapytałam i się do niego przysiadłam.
- O czym musisz ze mną pogadać? - zapytał i zrobił smutne oczy.
- Co? O czym Ty mówisz? - przytuliłam go.
- Słyszałem Twoją rozmowę.
- Muszę wyjechać na trochę do Polski. 
- Dlaczego? - oczy napełniły mu się łzami.
- Muszę pomóc cioci ze sklepem, to nie jest takie łatwe. Gdybym mogła to bym została. - rozpłakałam się.
- Mogę jechać z Tobą? - zapytał z nadzieją w oczach. 
- Jeśli tylko będziesz chciał. 
- Oczywiście, nie chcę Cię zostawiać. - pocałował mnie w czoło. 
- Chodź. - mruknęłam. - Powiemy reszcie. 
Zeszliśmy na dół, wszyscy byli w kuchni. 
- Musimy coś ogłosić - powiedziałam a Harry złapał mnie za dłoń.
- Jesteś w ciąży?! - wypalił Niall.
- Nie, głupolu, nie jestem. - zaczęłam się śmiać a Harry ściskał moją dłoń coraz mocniej.
- Jedziemy z wami do Polski. 
- Serio?! To świetnie - krzyknęli chórem 
- Kiedy jedziecie? - zapytałam spoglądając na Zayna.
- Jutro o 14.40 mamy samolot.
- Dobrze, to zabukuj jeszcze dla nas bilety..pójdę spakować swoje rzeczy.

Poszłam szybkim krokiem na górę. Wzięłam walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy, uszykowałam sobie na jutro ciuchy a reszta poszła do walizki. Harry też pakował swoje rzeczy. Cieszyłam się, żę jedzie ze mną bo nie będę taka samotna a za nim na pewno bym bardzo, ale to bardzo tęskniła, a nie lubię tęsknić. Załatwię to wszystko co tam mam do załatwienia i wrócimy. Nie chcę tego, bo to są zmiany i to duże, ale nie mogę zostawić rodziny w potrzebie. Mam nadzieje, że to tylko chodzi o ten sklep, a nie o coś poważniejszego. Myśląc o tym wszystkim nagle zrobiło mi się smutno. Dużo o tym wszystkim ostatnio myślałam, o tym co tutaj przeszłam i o tym, co tutaj zostawię. Muszę się pożegnać z Justinem, nie mogę zostawić go bez słowa. 

- O czym tak myślisz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Hazzy.
- O niczym konkretnym - udawany uśmiech zagościł na mojej twarzy. - Muszę pożegnać się z Justinem.
- Aa, no rozumiem. Dobrze, możesz do niego jechać. Pakowanie poczeka. - uśmiechnął się.
- Jesteś tego pewien? - zrobiłam zdziwioną minę.
- Oczywiście. 

Dałam mu buziaka, chwyciłam kurtkę i telefon i wybiegłam z domu. Wsiadłam do samochodu i dostałam się pod dom Biebera. Zapukałam do drzwi, a je otworzyła mi dziewczyna w ręczniku.

- Tak? W czym mogę Ci pomóc?
- Ja jestem Beata...a Ty? -zapytałam mierząc ją wzrokiem.
- Ja jestem Vanessa. A Ty, to wiem kim jesteś, Justin mi dużo o Tobie opowiadał. - uśmiechnęła się.
- A propos Justina, to gdzie on jest? - uśmiechnęłam się również.
- Jus jest w sypialni, mogę go zawołać jeśli chcesz. 
- Nie, nie przeszkadzajcie sobie, ja już pójdę. Po prostu przekaż mu, że byłam i że wyjeżdżam do Polski. - lekko się uśmiechnęłam i wsiadłam do auta. 

Cóż za dziwne uczucie mi towarzyszyło, to nie była niby zazdrość, ale czułam się dziwnie patrząc na dziewczynę w ręczniku i słysząc, że Bieber jest w sypialni. Nie chciałam im przeszkadzać. 
_________________________________________________________________________


Tak więc jest nowy, wiem że krótki (jak zwykle) ale mam nadzieje, że dość interesujący. Zapraszam do czytania i komentowania. Do następnego. ~ Midday xx.

Tumblr_mhm3ocbsxq1rlz2xmo1_500_large

wtorek, 22 stycznia 2013

Tak więc chciałam was poinformować, że założyłam nowego bloga..będzie on zupełnie inne jak moje dwa pozostałe. Mam nadzieję, że wam sie spodoba. http://ineedyoumorethanicantake1.blogspot.com/

                                                           Serdecznie was zapraszam. :)

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział trzydziesty czwarty.

Przy sypialni, Harry przycisnął mnie do ściany i zaczął całować, po szyi, po ustach, to było cudowne. Wplątałam dłonie w jego loki i zaczęłam zachłannie go całować, po chwili Harry się przemieścił i wylądowaliśmy w sypialni na łóżku. Chciałam tego tak bardzo jak nigdy wcześniej...Harry zdjął moją koszulkę i swoją, po chwili mój stanik wylądował na podłodze, Harry ujął w dłonie moje piersi i zaczął je pieścić. Po chwili ja kucnęłam i rozpięłam jego spodnie, wstałam i lekko popchnęłam go na łóżko, on zdjął spodnie a ja na niego usiadłam.

- Uwielbiam, jak taka jesteś - szepnął mi do ucha.

Zaczęłam go całować po szyi, potem niżej aż doszłam do jego penisa. Wzięłam go w rękę i płynnymi ruchami zaczęłam poruszać w górę i dół...widziałam że mu się podoba..Po jakimś czasie powiedział że dochodzi. Jego mina bardzo mnie zadowalała bo widziałam, że jest mu przyjemnie..Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Halo! To my, Zayn, Liam, Louis, Niall, Gosia i Ola! - możemy wejść?

Popatrzyłam na Harrego i nie wiedzieliśmy co mamy robić, pobiegliśmy do łazienki się ubrać a oni weszli.

- Co robicie?! - zapytał Niall.
- Harremu coś do oka wpadło i próbuje to wyjąć. - krzyknęłam zakładając szybko stanik.

Wyszliśmy z łazienki i uśmiechnęliśmy się do nich.

- Harry, czemu jesteś taki czerwony?  - Zapytał z zaciekawieniem Zayn.
- No bo popłakałem się, bo coś mi wpadło do oka - podrapał się po karku...widać było że coś ukrywa.
- Dobra...to dlatego coś Ci stoi? - Zaczął się śmiać Louis.

Harry spojrzał w dół na swoje spodnie. Ja zaczęłam się śmiać.. - No bo akurat nam przeszkodziliście - krzyknął Harry wielce zdegustowany.

- Dokończycie wieczorem, a teraz się trochę ogarnijcie bo nie wyglądacie i czekamy na was na dole. - Wszyscy wyszli z uśmiechami na twarzach a ja z Harrym zostaliśmy w sypialni i się przebieraliśmy.
- Mam nadzieję, że to dokończymy - powiedział i podszedł do wielkiej szafy.
- Jak będziesz grzeczny, to czemu nie, kochanie - powiedziałam i wybrałam ciuchy.
Tumblr_mgoxfrys351rigvy0o1_500_large 

Zeszliśmy na dół, Harry spalił buraka, ciągle było mu głupio. 
- Nie chcieliśmy wam przeszkodzić, tak jakoś wyszło - śmiał się Lou.
- Dobrze, nic się nie stało - uśmiechnęłam się szeroko.
- A właśnie że się stało - powiedział sam do siebie Harry.
- Dobra, co by tutaj tak nie stać, możemy przejść się do wesołego miasteczka, przyjechało dzisiaj. - Powiedział Nialler jedząc ciasteczko.
- No w sumie to można się wybrać - powiedziałam i wzięłam Harrego za rękę, nasze palce się splotły.

Do wesołego miasteczka nie było daleko, kilka przecznic i byliśmy na miejscu. 
- To co najpierw wybieramy? - zapytał Liam po czym podszedł do okienka kupić bilety. 
- Można iść na ta kolejkę - wskazała palcem Ola.
Podeszliśmy do niej i czekaliśmy aż runda która była przed nami się skończy. Widziałam, że obok nas stoi dziewczyna, która ciągle spogląda na Harrego i się uśmiecha, on od czasu do czasu też na nią spoglądał ale się nie uśmiechał.
- Harry, może zostawić Cię z tą dziewczyną? - powiedziałam i poszłam w stronę domu. 
- Hej! czekaj! gdzie idziesz?! - krzyczał.
- Do domu, a gdzie myślisz?! 
Idąc tak widziałam że Harry i reszta idą za mną, weszłam do sklepu, bo chciałam ich zgubić, udało mi się. 
Idąc w stronę parku natknęłam się na Justina.
- O cześć, co tutaj robisz? - uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Spaceruję sobie, tak wiesz, wyciszenie i świeże powietrze dobrze mi robią. 
- Ale czemu spacerujesz sama? Gdzie jest Harry, albo Twoi znajomi? 
- Nie wiem, pewnie w domu...albo w wesołym miasteczku. - odpowiedziałam.
- A czemu nie jesteś z nimi? 
- W miasteczku była dziewczyna, która cały czas spoglądała na Hazze i się do niego uśmiechała. A on patrzył na nią.
- Ale przecież to nic nie znaczy, coś Ty. - uśmiechnął się lekko zakłopotany.
- No mi to inaczej wyglądało, no ale dobra, może się mylę. 
- Jeśli chcesz to możemy pogadać, iść gdzieś. 
- Wiesz, w zasadzie to musiałabym wracać do domu, bo jest już późno ale czemu nie. - uśmiechnęłam się.
Poszliśmy do ogrodu botanicznego...te kwiaty były piękne, idealne miejsce na rozmowę pomiędzy przyjaciółmi. 
- No to opowiadaj co tam u Ciebie skarbie - Jus się uśmiechnął.
- No od  czasu kiedy dałam Ci kosza..przepraszam jeszcze raz za to..mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. 
- No skądże, przyjaźnimy się, tak? 
- Oczywiście..no więc od tamtej pory jest dobrze..z Harrym i w ogóle. No pomijając tą dzisiejszą akcję, ale to może ja jestem taka przewrażliwiona. 
- No pewnie tak, nie masz się co przejmować, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - złapał mnie za dłoń.
- Pewnie masz rację, to ja przesadzam...powinnam iść do domu i wyjaśnić mu to wszystko.
- Dokładnie..pozwól, że cię odprowadzę, żebyś sama nie chodziła tak późno. 
- Miło z twojej strony - podniosłam się z ławeczki na której właśnie siedzieliśmy. 
Droga szybko nam minęła, rozmowa była świetna, praktycznie przez cały czas mieliśmy jakiś temat do rozmowy, niczego nam nie brakowało. Cieszyłam się, że Justin jest moim przyjacielem, z którym mogę porozmawiać dosłownie o wszystkim..że nie ma mi za złe że go odrzuciłam. Pod samym domem się pożegnaliśmy, dałam mu buziaka w policzek i przytuliłam..Weszłam do domu a tam stał Harry.
- Gdzieś Ty była?! 
- Byłam się przejść, musiałam przemyśleć wszystko. - powiedziałam, zdejmując białe Conversy.
- Wiesz jak ja się martwiłem? Dlaczego nie napisałaś chociaż jednego esemesa gdzie jesteś, i czy wszystko w porządku?
- Mówiłam, że musiałam przemyśleć. A jak tam Twoja koleżanka? 
- To nie moja koleżanka, ona się do mnie uśmiechała, ja do niej nie, bo zależy mi na tobie.
- Ale spoglądałeś na nią - podeszłam do niego.
- Tak..po się uśmiechała i myślałem, że to może jakaś moja znajoma albo ktoś z rodziny..a to jakaś dziewczyna. Przecież wiesz, że mam ciebie i nikogo innego nie potrzebuję, kochanie proszę cię..musisz mi bardziej zaufać. 
- Dobrze, ja przepraszam, że się tak zachowałam, zepsułam dzień nam wszystkim. - wtuliłam się w niego.
- Nie ma sprawy, nic się nie stało, jutro możemy się wybrać do wesołego miasteczka. - dał mi buzi.
- Dziękuję ci, bardzo Cię kocham, Harry.
- Ja Ciebie jeszcze bardziej.
Staliśmy wtuleni, bez słowa, przez dłuższy czas. Naprawdę bardzo go kocham. 

 Tumblr_mgv1g7wfwg1s1v3z7o1_500_large


No więc jest nowy...wydaje mi się, że dość szybko. Zapraszam oczywiście do czytania i komentowania oraz polecania znajomym. Dziękuje za te prawie 6000 wejść, jesteście wspaniali! ~ Midday. 







czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział trzydziesty trzeci.

Wróciłam razem z Harrym do domu, cały czas czułam się nie fair w stosunku do Biebera...ale z drugiej strony byłam szczęśliwa, że znowu jestem z Harrym. Jutro mam się spotkać z przyjaciółmi, może pójdziemy do centrum handlowego, może na lody...zobaczymy co będzie odpowiednie. Ponieważ jest już późno położę się, ten dzień był pełen wrażeń. 

*Następnego dnia*
Wstałam około godziny 10, zeszłam na dół i zobaczyłam tam Harrego stojącego przy lodówce.
- Harry, kochanie co robisz? 
- Mam zamiar zrobić dla nas śniadanie, ale nie wiem co - zrobił smutną minę.
- Ja zrobię, Ty idź się ubieraj bo o 13 widzimy się z paczką - uśmiechnęłam się i poczochrałam jego loki.
- Ale ja chciałem ci pomóc - uśmiechnął się i zastawił mi drogę.
- Oj następnym razem zrobisz sam a teraz proszę, ustąp mi miejsca - dźgnęłam go w brzuch.
- A co dostanę za to? - uśmiechnął się szyderczo.
- Może być buzi, w policzek? - popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- Dobra, niech Ci będzie. - dałam mu buzi (if you know what i mean) w usta i przytuliłam bardzo mocno, po czym on się przesunął i z uśmiechem na ustach powiedział - Dziękuję. 

Zrobiłam śniadanie, zjedliśmy razem praktycznie w ciszy...cały czas myślałam o Justinie, było mi go po prostu szkoda, ale mam nadzieję, że będziemy przyjaciółmi. Kątem oka widziałam, że Harry mi się cały czas przygląda. 
- Coś się stało? - zapytałam niepewnie..
- Nic, po prostu cieszę się, że jesteś ze mną znowu, tęskniłem za tobą - złapał mnie za rękę.
- Ja też się cieszę, tęskniłam za tobą bardzo. Wiesz, że cię kocham - ścisnęłam jego rękę, czułam takie bezpieczeństwo.
- Ja ciebie też, bardzo.
- Dobra, koniec tego bo będę płakać - zaśmiałam się. Idę się ubrać a Ty tu na mnie czekaj. 
Poszłam się ubrać, ubrałam się w to i zrobiłam lekki makijaż. :
X6oxkke800a_large   

Przed 13 wyszliśmy do kawiarni, w której się umówiliśmy ze wszystkimi. Weszliśmy i ku zdziwieniu nie było dziewczyny Zayna.
- No hej - uśmiechnęłam się.
- No jak dobrze widzieć was razem - powiedział Niall i wyszczerzył ząbki.
- Też się z tego cieszę...ale zastanawia mnie jedno. Zayn, gdzie Twoja dziewczyna? - zapytałam nieśmiało.
- Postanowiliśmy się rozstać, nie mogliśmy się ostatnio zgodzić i tak jakoś wyszło. - powiedział ze smutną miną Malik.
- Przepraszam, nie powinnam pytać, to nie mój interes. Zrobiło mi się trochę głupio. 
- Nic się nie stało przecież - uśmiechnął się.
- Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, ale zaprosiłam jeszcze jedną osobę. - czekałam na reakcję reszty. 
- Kogo? - wszyscy zrobili wielkie oczy.
- Gosię pamiętacie? Pomogła mi bardzo i chcę się jej jakoś odwdzięczyć.
- Nie no jasne, nie ma sprawy - zareagował od razu Malik, zauważyłam lekki błysk w jego oczach.
- Zayn, co się tak cieszysz...- uśmiechnęłam się drwiąco. - Ja chyba wiem o co ci chodzi...nie martw się ona nie ma chłopaka. - Zaczęliśmy się śmiać a Dj Malik zrobił się cały czerwony.
- Ale mi wcale nie o to chodzi - wtrącił. 

Chwilę później pojawiła się Gosia, bacznie obserwowałam Zayna i jego reakcję...widziałam że się uśmiechnął.
- Hej, Gosia tutaj!
- Cześć wszystkim, pamiętacie mnie? 
- Jak moglibyśmy zapomnieć - wtrącił się Zayn. Gosia na jego widok od razu się uśmiechnęła, od zawsze się jej podobał.

Spędzony czas z przyjaciółmi był na prawdę super, wszystkim jak na razie się układa oprócz Zayna (z wiadomych powodów). Cały czas myślałam, że Gosia i Malik mają się ku sobie, w sumie to słodka byłaby z nich para. Po wspólnie spędzonym czasie w kawiarni udaliśmy się do centrum handlowego..oczywiście chłopcy jak zwykle narzekali oprócz Zayna i Gosi, którzy przez cały czas praktycznie rozmawiali i nie zwracali na nic uwagi.
- Eeej, wejdziemy tutaj? - zapytał Harry.
- Harry...to jest sklep z bielizną...damską - zwróciła mu uwagę Ola.
- No ja wiem - popatrzył na mnie.
- Na mnie nie patrz, zboczeńcu, ja nigdzie nie idę. - zrobiłam obrażoną minę.
- Oj no chodź, nie daj się prosić - lamentował.
- Dobra, ale w sumie to po co? 
- No kupisz sobie coś - zaczął się promiennie uśmiechać. - I mi pokażesz oczywiście, dzisiaj, w domu..wieczorem..
- Hazz, nie ma mowy.
- Oj no chodź - pociągnął mnie za rękę prosto do "Triumph'a".
Spędziliśmy tam z 30 minut, bo Harry wybierał bieliznę...dla mnie. 

- Dobra, idziemy do domu, powiedziałam. Jutro oczywiście też się spotkamy.
- Nie ma sprawy, powiedział Lou - to do zobaczenia - dał mi buziaka w policzek.
Potem po kolei się ze wszystkimi pożegnałam. I chciałam jeszcze chwilę pogadać z Gosią więc wszystkich wyprzedziłyśmy i poszłyśmy już w stronę wyjścia.
- No opowiadaj, jak wam się rozmawiało? - zapytałam zaciekawiona.
- A bardzo dobrze, Zayn to naprawdę miły i słodki chłopak.
- Uuu..to wyczuwam coś grubszego - zaczęłam się śmiać i objęłam ją ramieniem.
- Mam nadzieję, chciałabym bardzo.
- Ja to wiem...
- Wziął ode mnie numer - uśmiechnęła się promiennie i jeszcze obróciła w stronę Zayna. 
- O, jest trochę love - wybuchnęłam śmiechem, wszyscy się zaczęli gapić. 
Po powrocie do domu Harry dał mi moje zakupy z Triumph'a i powiedział... - No to co robimy? - uśmiechnął się i poszedł w stronę sypialni ciągnąc mnie za rękę.


No i jest nowy, dość długo mi to zajęło, ale się starałam i mam nadzieję, że jako tako to wyszło. Za długi nie jest, ale coś tam naskrobałam. Zapraszam do czytania i komentowania..~ Midday.