piątek, 25 maja 2012

rozdział dwudziesty trzeci.


Wyszłam ze szpitala, nie byłam z siebie zadowolona, w końcu zabrałam krew, która mogła komuś pomóc przeżyć. W tym momencie odezwało się moje egoistyczne ja, które myślało tylko o sobie. Szłam przez park zmierzając w kierunku "naszego" domu.
- Hej Harry..- krzyknęłam rozglądając się po domu.
- Jestem kochanie..- powiedział Harry wychodząc z kuchni.
- Może pojedziemy na biwak ? ...zabierzemy resztę i jedziemy ..co ty na to ?
- W sumie dobry pomysł, ale dasz radę się kontrolować ?..-powiedział Harry unosząc jedną brew.
- Za kogo ty mnie masz ? ...nie mogła bym skrzywdzić przyjaciół, Harry zaufaj mi..
- Dobrze, przepraszam..wiesz, muszę się oswoić z myślą, że moja dziewczyna to hybryda.
- Jasne, rozumiem, dobra zbieraj się, ja zadzwonię do reszty.
Zadzwoniłam do chłopców a oni wszytko załatwili, słyszałam w ich głosie nutkę niepewności, ale w końcu czego się nie robi dla przyjaciół. Zabraliśmy potrzebne rzeczy, i wsiedliśmy do auta,  pojechaliśmy dwoma bo przecież tyle osób nie zmieści się do jednego. Kiedy przybyliśmy na miejsce od razu rozłożyliśmy namioty i rozpaliliśmy ognisko. Była miła i przyjemna atmosfera, postanowiłam się przejść po lesie, szłam wąską dróżką, kiedy w pewnym momencie poczułam czyiś oddech na szyi, odwróciłam się i ujrzałam Gosię ? ..
- Go..Gosia ?..co ty tutaj robisz ?
- A nic ciekawego, spaceruję po lesie, jest tak ciekawie nocą.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi, gdzie ty się podziewałaś ? 
- A tu i tam, ale ja mam lepsze pytanie, jakim cudem ty żyjesz ?..przecież pamiętam, że byłam na twoim pogrzebie a tera nagle ty jesteś na biwaku ? 
- Wiesz, tak się jakoś złożyło..jestem hybrydą.
- Co ?!..ja..to znaczy, aha,
- Tylko tyle masz do powiedzenia ?. Aha ?, dobra. Ja już pójdę..- powiedziałam i skierowałam się w stronę wielkiego dębu.
- Poczekaj !..- krzyknęła Gosia i podbiegła do mnie.- Bo wiesz, ja też nie jestem w pełni "NORMALNA". Nie jestem hybrydą, jestem czarownicą.
- No to fajnie..na razie..-powiedziałam i się oddaliłam w stronę namiotów. "Ale ze mnie debil, co to miało być" Myślałam bezustannie. Przecież mogłam z nią pogadać. Jak do tego doszło i jak się z tym czuje..eh..
Siedzieliśmy przy ognisku, w dalszym ciągu czułam, że reszta nie ufa i do końca i ma pewne obawy.
- No Ola, gdzie jest Larry ? ..- zapytałam z troską,
- Jest u jej mamy, a co chętnie byś go posmakowała ? ..- powiedział ironicznie Louis. 
- Nie, i przestań tak robić, skoro nie chcesz się ze mną przyjaźnić to mi to powiedz, co ty sobie myślisz ? ..dobrze, rozumiem WASZE obawy, ale przyjaciół bym nie skrzywdziła, rozumiesz ? ..mam dość, zrywam się..See you ..- powiedziałam, wstałam z pieńka i powędrowałam do namiotu. Zabrałam swoje rzeczy i wyruszyłam w drogę, wołali mnie, ale nie mam zamiaru tam siedzieć i wysłuchiwać ciągle jaka to ja jestem zła. Idąc piaszczystą drogą natknęłam się na jakiegoś chłopaka który siedział przy drodze i najwidoczniej na coś czekał. 
- Cześć, co tutaj tak siedzisz ?..-zapytałam
- A nic, samochód mi się zepsuł i czekam na mamę. (Na moje oko miał z 18 lat) 
- No dobra, a może pomogę Ci naprawić to auto ? 
- Serio, nie wiesz. Nie chcę ci marnować czasu.
- Nie, to nie problem, akurat się nigdzie nie śpieszę..
- No to okey, chodź za mną..
Poszliśmy, cały czas po głowie wędrowały mi myśli, jaki to on musi być smaczny. Wprost nie mogłam się opanować.Doszliśmy do jakiegoś opustoszałego miejsca w lesie. 
- To moje auto a tak w ogóle to jestem Charlie...-podał mi rękę chłopak.
- Miło mi, ja jestem Beata.
- Chyba nie jesteś angielką co ? .- zapytał przy tym się uśmiechając.
- No nie, jestem Polką. Dobra to co jest nie tak ?..- zapytałam oblizując usta.
- Coś nie tak ? ..-zapytał z niepewnością w głosie chłopak.
- Nie dla czego ? 
- Bo oblizujesz usta..
- Em, to tak tylko. Poczekaj spróbuję naprawić to auto. 
Pogrzebałam co nieco i auto zapaliło, chłopak był taki szczęśliwy, że aż mnie uściskał. Poczułam jego zapach i nie wytrzymałam..odepchnęłam go od siebie i odwróciłam, żeby nie zobaczył moich pięknych bursztynowych oczu. 
- Przepraszam, nie powinienem.
- Nie przepraszaj, a teraz szerokiej drogi, uważaj na siebie..- tchnęłam i odeszłam w przeciwną stronę zostawiając chłopaka daleko za sobą. Tym razem się powstrzymałam, ale czy dam radę następnym ?..po głowie chodziło mi milion myśli. Szybko byłam w domu, wiadomo. Odłożyłam torbę, poszłam na poddasze po kroplówkę krwi, wzięłam ją i zasiadłam na sofie i zaczęłam oglądać wybory miss, myśląc po co tym pustakom taki tytuł ? ..Nagle do drzwi ktoś zapukał, myślałam, że to Harry już wrócił, ale to była Gosia. 
- Cześć, musimy pogadać, i to poważnie..- powiedziała i weszła do domu.
- Coś się stało ? ..-zapytałam lekko zaniepokojona.
- Czy dobrze się czujesz będąc hybrydą, istotą żywiącą się krwią i mordującą ludzi ? ..
- Co to w ogóle za pytanie ? ..przychodzisz od tak i zadajesz jakieś głupie pytania. 
- Tak czy nie ? 
- Nie, wolała bym być zwykłym człowiekiem i chciała bym odzyskać przyjaciół rozumiesz ? 
- Nigdy nie będziesz zwykłym i normalnym człowiekiem, jesteś jedyna w swoim rodzaju i powinnaś się cieszyć, że jesteś inna i nie taka sama jak ci zwykli szarszy ludzie. 
- Ja wiem, ale źle się czuję z myślą, że muszę się pożywić krwią która ratuje ludziom życia.
- Jest specjalne zaklęcie, które może cię odmienić, ale jak coś wyjdzie źle, to nie przeżyjesz. 
- Wolę spróbować niż do końca życia żałować tego...ale ty umiesz to zrobić ? 
- umiem, ale do tego trzeba bardzo dużo siły. Potrzebuję też trochę czasu.
- Jasne, nie ma sprawy gdy będziesz już gotowa to wiesz, gdzie mnie szukać...- powiedziałam a Gosia zniknęła.
Tuż po tym jak się pożegnałam z czarownicą do domu wszedł Harry. 
- Hej, dlaczego tak zniknęłaś ?
- A co miałam dalej tam siedzieć i wysłuchiwać, jaka to ze mnie żądna krwi bestia  ? 
- Nie, ale nie potrzebnie się uniosłaś...-powiedział Harry zdejmując buty.
- Tak, to teraz to jest moja wina. A tak w ogóle to dziękuję że się za mną postawiłeś.
- Ale co ja miałem zrobić ?
- Nie wiem, może tak kazać Tommo tak mówić ? 
- Przepraszam, ale nie wiem o co Ci chodzi kochanie. 
- Chodzi mi o to, że staram się żyć normalnie, a wy mi nie ułatwiacie, cały czas obserwujecie mnie i patrzycie mi na ręce jak to nie wiadomo jaką bym była bestią. Chcę odzyskać przyjaciół i żyć jak do tych czas, nie ułatwiacie mi tego pod żadnym pozorem, dzisiaj pomogłam chłopakowi i powstrzymałam się od skonsumowania czerwonego płynu. Zamiast wspierać mnie na duchu bo próbuję z tym walczyć to wy jeszcze bardziej utwierdzacie mnie w tym, że jestem inna i niebezpieczna. Wydaje mi się, że lepiej by było, jak bym zniknęła z twojego życia i całej reszty.
-  Nie, nie było by lepiej. Ale jak ja mam Ci pomóc ?. Nie wiem co siedzi w tej ślicznej główce, twoje zmysły są wyostrzone i każdy niepożądany ruch może zakończyć mój żywot.
- Nie nie może, bo ja cię nie skrzywdzę. Kocham cię, i to bardzo, myślałam, że ty mnie też, ale najwidoczniej się pomyliłam. 
- Ja też cię strasznie kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, ta cała euforia, ta adrenalina, że nie wiesz, do czego jesteś zdolny. 
- Skończmy temat, na jakiś czas wyprowadzam się do hotelu, ty będziesz miał okazję na przemyślenie tego, czy chcesz być dalej z "Zabójczą bestią" czy nie. A tak poza tym, to Gosia wróciła, i może mi pomóc się odmienić. 
- Co !? to fantastycznie..
- Tak, jasne. Ale dla was a w szczególności Louisa zawsze będę...bestią.
Wyszłam z domu i powędrowałam do jakiegoś motelu. Dostałam pokój numer 15. 
Rozejrzałam się w poszukiwaniu sprzętu grającego. W pokoju było cudownie mroczno i ciepło. Przez całą długość sufitu biegły surowe ociosane belki, na ścianach tu i ówdzie wisiały obrazy oraz czarno-białe zdjęcia. Za to książki były wszędzie: upchnięte na półkach, poukładane na podłodze, wznoszące się w chwiejnych stertach na meblach z drewna i skóry. Niby zwykły hotelowy pokój, a jednak miał swoją duszę. Po spędzonym czasie na czytaniu książek nim się spostrzegłam zasnęłam. 
Wstałam, założyłam obszerny szlafrok i powędrowałam do łazienki. Wyobraziłam sobie Harrego. Tak długo jak mogłam walczyłam z własna wyobraźnią, ale w końcu przegrałam. Poczułam jego dłonie w talii, gdy przytulił mnie mocno do siebie i zamknął w uścisku. Tak bardzo chciałam go znowu pocałować, że nie wiele brakowało, a byłabym zbiegła po schodach, wskoczyła na czyiś rower, popędziła przez miasto, przycisnęła brzęczący dzwonek i rzuciła się chłopakowi na szyję tuż przy bramie. A potem przyszedł mi do głowy znacznie lepszy pomysł. Zamknęłam oczy, by lepiej rozważyć wszelkie możliwości. Do świtu zostało już niewiele czasu, ale wlókł się w żółwim tempie. Jutrzejszy dzień będzie niezapomniany. Zabrałam swoje rzeczy i zręcznie lawirowałam pomiędzy ulicami. Wchodząc na górę, spostrzegłam Harrego śpiącego na kanapie. Postanowiłam pokazać mu, jak to jest bać się o przyjaciół i o osoby które się kocha.
Ugryzłam się w nadgarstek i zręcznie usmarowałam się lekko krwią. Wzięłam nóż kuchenny i położyłam się obok kanapy..aby szturchnęłam go ręką. On zerwał się na równe nogi i uklęknął przede mną, położył moją głowę na jego kolanach i zaczął krzyczeć i płakać. Ja otworzyłam oczy a on odskoczył.

- Nie ładnie tak !!..- krzyknął zbulwersowany. 
- Wiem, ale chciałam ci powiedzieć jak się czuję. Tak właśnie, jak byście umierali, każdy po kolei i zostawiali mnie w tym wszystkim samym. 
- Na serio ?..- zapytał łapiąc mnie za dłoń.
- Tak, na serio. Nie chcę was stracić...-powiedziałam, a Harry w tym momencie złożył ciepły pocałunek na moich ustach. Cieszyłam się, że w końcu zrozumiał czego nie mogę powiedzieć o Tommo. Postanowiłam z nim szczerze pogadać, ale jeżeli tym razem to do niego nie dotrze, to czas będzie zakończyć znajomość.
Zadzwoniłam do niego i o dziwo zgodził się przyjść na spotkanie. Umówiliśmy się w parku koło fontanny. 
- Hej, cieszę się, że jesteś...-powiedziałam i przytuliłam go na powitanie. 
- Tak, jasne...to o co chodzi ? 
- Usiądźmy. Chodzi o to, że ja dalej tak nie mogę, widząc twój wstręt do mnie nie mam ochoty żyć. Cały czas, traktujesz mnie jak kogoś gorszego, myślisz, że jak jesteś gwiazdą to wszystko Ci wolno ? ..nie ! Nie możesz mnie tak traktować i nie życzę sobie jakichkolwiek komentarzy na temat mojej "osoby" w konkretnym słowa znaczeniu. To wszystko co miałam Ci do powiedzenia. Żegnam..- powiedziałam i oddaliłam się w stronę lodziarni " La Viva". Serce waliło mi jak oszalałe, czy ja właśnie postawiłam się Louis'owi Tomlinson'owi ? ..najstarszemu z tej całej piątki ? ...do tych czas był jak ojciec, rozsądny, sprawiedliwy i opiekuńczy, a teraz..eh. Jestem z siebie dumna ! ..krzyknęłam bardzo głośno a przechodnie spoglądali na mnie jak na uciekiniera ze szpitala psychiatrycznego.

Wróciłam do domu i opowiedziałam o całej historii Harremu, on był równie zdziwiony co Lou. Postanowiliśmy jakoś miło spędzić wieczór więc ja ugotowałam Spaghetti Carbonarra. Potem obejrzeliśmy sobie film, oczywiście horror przy którym tak się niezmiernie bałam, że aż w pewnych momentach wrzeszczałam. Do drzwi ktoś zapukał. Otworzyłam i ujrzałam Zayna z Cindy. 
- Hej, a co wy tu robicie ? 
- Postanowiliśmy spędzić z wami wieczór, co wy na to ? ..-powiedziała blondynka uśmiechając się.
- Jasne !..wchodźcie.
- Harry, kochanie mamy gości.
- O siema, stary..- przybił piątkę Zaynowi Harry. - I ty Cindy..-pocałował ją w dłoń.
- Hahaha, jaki gentelman..-zaczęłyśmy się śmiać z Cindy. 
- Właśnie skończyliśmy oglądać film, ale zaraz zaczynamy kolejny, przyłączycie się ? ..
- No jasne.
- Jak chcecie to zostańcie na noc, powiedziałam i wręczyłam Cindy paczkę prezerwatyw.
- No jak możesz, ty tylko o jednym myślisz...- usłyszałam od Harrego. 
- Tak jasne, a sam byś chciał.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek. 
- No raczej ! ..- krzyknął 
Przez cały seans rzucaliśmy się popcornem i potem nie było tego komu zbierać. Graliśmy w gry i w końcu wypadła gra w butelkę.
- Na rozbierane ! ..- krzyczeli Harry i Zayn.
- O nie..-zaprzeczyłyśmy razem z Cindy.
- No dawajcie..prooosimyy...- zrobili smutne oczka.
- No dobra, niech wam będzie..-zgodziłyśmy się ostatecznie, żeby dali nam spokój. 
Jak na złość, wypadło na mnie..
- Dobra, zadam Ci pytanie, jak odpowiesz źle, to coś zdejmujesz, a jak dobrze to ja zdejmuje ok ?..-zaproponował Harry.
- No dawaj..
- Więc..hmm...dam Ci jakieś trudne..Kto jest trenerem FcBarcelony ? 
- Pep Guardiola...-odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Ej, no to nie fair, myślałem, że nie lubisz piłki nożnej. 
- Lubię, a nawet kocham, a tera zdejmuj koszulkę.
- Noo dobra..- powiedział i wykonał czynność.
Przyznam się, że jego tors zrobił na mnie wrażenie..^^
- Dobra, to ja teraz zadaję pytanie Cindy..-powiedziałam i spojrzałam na nią uśmiechając się przy tym.
- Więc..wymień przynajmniej trzech zawodników FcBarcelony..
- O..kurde..nie mam pojęcia.
- Ha ! ..zdejmujesz coś..- krzyknął Zayn.
- No wiem, kolczyki. 
- Nie e..koszulkę ..- protestował.
- Ale przecież, nie było mówione, że zdejmujemy tylko ciuchy, więc.macie kolczyki..- położyła małe różowe kulki na środku okręgu w którym siedzieliśmy.
- Dobra, to ja teraz..-powiedział Zayn i wskazał na mnie.
- No dawaj..
- Wymień przynajmniej 3 zawodników Chelsea Londyn.
- Więc, Drogba, Cech i...nie wiem.
- Ściągaj...! 
Zdjęłam bluzkę, czułam się dziwnie bo w końcu Zayn..Harry widział już moje krągłości a Cindy ma to samo.
- Ja już widziałem ..-powiedział Harry obejmując mnie ramieniem.
- Ale ja nie..-powiedział Zayn i zaczął się gapić...- Cindy walnęła go w ramię i wszyscy zaczęli się śmiać. 
Postanowiliśmy zamówić pizzę, nie ma co 01.13 a my pizzę zamawiamy, ale co tam. Czekaliśmy około 45 minut, Zayn cały czas łaził w kółko po mieszkaniu i jęczał, że jest głodny. Myślałam, że go uduszę. Pizza przywędrowała na rękach młodego "donosiciela". Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Beata...- popatrzył niepewnie Harry.
- Co jest kocie ? ..-zapytałam pałaszując niewielki kawałek.
- Ty jesz..
- I co ?..zaraz zaraz....wróć !..Dlaczego ja jem pizzę ?..przecież..chyba domyślam się czyja to sprawka...-uśmiechnęłam się pod nosem.

Więc jest nowy, przepraszam, że tak długo, ale nie miałam czasu. Zapraszam do czytania i komentowania. Przy okazji polecam piosenkę Taylor Swift- Safe & Sound. Pozdro, od teraz own hero. <3 : **

14 komentarzy:

  1. Długo nie było ale warto było czekać:D Cały rozdział mi się podoba i z wielką chęcią poczytała bym jeszcze i oczywiście czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  2. łooooooooo ^^
    fajny rozdział i w końcu jeden z dłuższych ; P
    w końcu powróciłam xd
    wybaczam ci tą zniewage za tak długo nie dodawanie rozdziału ; ) czekam na nn ; P

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny, tak jak zawsze poważna historia, dzieje się nie mało i jak zwykle było co poczytać. Podziwiam i pozdrawiam. Czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Omomommom <3 I w końcu jest!
    Epicko ;3 Czekam na dalszy ciąg!

    OdpowiedzUsuń
  5. podziwiam! <3 świetny rozdział! mówiłam już,że masz ogromny talent? ;*****

    OdpowiedzUsuń
  6. powinnaś w oprzyszłości wydać książkę,bo piszesz ciekawie,bez błędów i wg suprsupersupoer! najlepszy blog na świecie! *__*

    OdpowiedzUsuń
  7. śmieszne akcja z tą grę w butelkę! hahaha super ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. nadal nie moge wyjsc z podziwu jak ty genialnie to piszesz *_* dawaj nastepny : ****

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy nowy? ;) + p.s rozgłosiłam twój blog,więc przy nowej notce mozesz liczyc na wiecej komentarzy i czytalenikow :D mam też pomysł ! :) mogłabyś dodawać np. w co ubrała się Beata czy ktos :)
    oczywiscie zalezy to od cb :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję !
      Jasne, czasem dodaje ale to zależy, czy znajdę coś fajnego. Teraz częściej postaram się dodawać. Nowy będzie w sobotą lub niedzielę. Chyba, że w piątek (01.06.12) uda mi się coś naskrobać. ^^ Jeszcze raz dziękuję : *

      Usuń
    2. http://www.photoblog.pl/hammeringcherry/archiwum#strona-3
      jak coś to tutaj znajdziesz wiele fajnyc komplecików ! :P)

      Usuń
    3. Tak tak wiem.. już znalazłam to i są extra ciuchy. A to jest twój photoblog ? : > ^^

      Usuń
    4. nie,znajomej ;_ )

      Usuń