sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział trzydziesty.

- Ale właściwie to nic się nie stało - powiedział Bieber.
- Ty jesteś jakiś niespełna rozumu, właśnie się stało! Skoro to do ciebie nie dociera, to jesteś idiotą.
- Dobra, wiesz co? Jeśli to tak bardzo ci przeszkadza, to dobra pogadam z nim, ale nic nie poradzę, że tak bardzo mi na tobie zależy!
- Biebs, doceniam to, że byłeś ze mną szczery, ale wiesz, że ja kocham Harrego i możemy się tylko przyjaźnić, gdyby coś było pomiędzy nim a mną nie tak i by wyszła na prawdę ostra kłótnia, wtedy mogła bym się z tobą umówić, ale nie teraz..- położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Serio mówisz?
- Tak całkiem serio, i mam nadzieję, że zrozumiesz i dasz na ten czas mi spokój.
- Jasne, trzeba było tak od razu, ale wiesz, że widząc was będę zazdrosny? - spojrzał mi w oczy.
- Domyślam się, ale mieć takiego przyjaciela jak ty to skarb, pamiętaj o tym.
- Dobrze, i skoro to przeze mnie pogadam z Harrym i wszystko mu wytłumaczę dobrze?
- Jasne, dziękuję - przytuliłam go.

 Byłam szczęśliwa, że wszystko się wyjaśniło, ale jednak z Harrym byłam dalej pokłócona, coraz bardziej wydawało mi się, że to jednak moja wina, bo tak czy siak nie zareagowałam na czyn Biebera. Ale jeśli po  czymś takim on ze mną zrywa to nie jest wart. Zaczynam myśleć o Justinie jak o kimś więcej, może to on jest mi pisany? Tysiące myśli pałętały mi się po głowie i nie wiedziałam co mam już myśleć, może po prostu przez ten pocałunek doszłam do tego, że Biebs to ten jedyny? Z drugiej strony, z Harrym było cudownie i bardzo mi go brakuje, przeszliśmy tyle i miała bym się poddać? Ale jeśli ja mam walczyć o niego z całych swoich sił a on będzie mnie olewał, to wolę dać sobie spokój. Zadzwoniłam do niego i umówiliśmy się w parku.
- Po co się chciałaś spotkać?
- Żeby porozmawiać.
- Dobra, to akurat się domyśliłem a dalej? - mówił obrażonym głosem.
- Wiesz co?! Przestań mnie tak traktować! To nie moja wina do jasnej cholery! Wiesz, nie mam ochoty do ciebie wracać, bo jesteś egoistą i właśnie wszystko zaprzepaściłeś!
- Ale co ty mówisz?
- To co słyszysz! Nie chcę do ciebie wrócić, może oczekiwałeś, że na kolanach przypełznę? NIE! to koniec, na zawsze.
- Myślałem, że chcesz do mnie wrócić.
- To źle myślałeś, nie wierzę, że kochałam takiego człowieka.
- Co ty wygadujesz? Przecież to tylko kłotnia.
- Nie, nie chodzi tylko o kłótnię. Chodzi o to, że mi nie wierzyłeś, że nie chciałeś mnie wysłuchać, że spartoliłeś coś, co budowaliśmy przez te wszystkie lata, a o Celinie mam wspominać? Chyba nie muszę. Harry ja nie mogę tak żyć, przepraszam. - spojrzałam w prawo i ujrzałam Biebera, stał jak wryty i nie wiedział co powiedzieć. Odwróciłam się na pięcie i odeszłam w stronę fontanny. Skoro Bieber słyszał to wszystko, pewnie zacznie znowu się starać o moje serce, chociaż ja sama nie wiem, czy już dawno go nie dostał, chyba go kocham od początku, pomimo, że zachowywał się jak palant ma w sobie to coś, ale nie mogę od razu po zerwaniu z Harrym lecieć do niego. Usiadłam na ławce i włożyłam słuchawki w uszy, leciała piosenka Biebera - "As long as you love me." uśmiechnęłam się sama do siebie i spojrzałam w lewo i ujrzałam wędrującego w moją stronę biebsa.
- Hey, wszystko dobrze?
-  A wygląda jak by było?
- Jeśli chcesz to zostawię Cię teraz samą.
- Nie, przepraszam. Chciała bym żebyś mnie przytulił, tak po prostu. - Spojrzał na mnie współczującym wzrokiem i mnie przytulił nic więcej nie mówiąc.
Po jakiś dziesięciu minutach zaczęłam rozmowę.
-  Słyszałeś wszystko co mówiłam?
- Szczerze, to tak. Stałem tam od czasu kiedy zaczęliście rozmowę. Wiem, nie powinienem był bo to nie moja sprawa, ale byłem ciekawy co mu powiesz.
- Zadowolony jesteś?
- Z czego? - zapytał niepewnie.
- Z tego, że zakończyłam ten zwiazek.
- Wiesz, szkoda mi ciebie, bo wiem że teraz cierpisz, ale to lepiej dla mnie tak? Chodzi o ciebie bo chcę żebyś była szczęśliwa.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za te słowa, za to, że dodałeś mi odwagi by to zakończyć.
- Nie masz za co dziękować, pamiętaj że masz mnie i że pomogę ci ze wszystkim. 
- Jasne, muszę się wyprowadzić a nie mam gdzie mieszkać. Czy mogła bym zamieszkać u ciebie jakiś czas? - No jasne że tak, idź zabierz swoje rzeczy i przyjedź, wiesz gdzie mieszkam.
- Tak wiem, dziękuję ci - przytuliłam go.

Wróciłam do domu, Harrego nie było więc mogłam na spokojnie się spakować. Było mi strasznie ciężko, bo ja go nadal kocham, ale nie mogę być z takim człowiekiem, który patrzy tylko na błędy innych i sam nie pamięta swoich. Może kiedyś, będziemy przyjaciółmi ale to też nie wiem, zawsze się tak mówi kiedy się rozstaje, bujda jakaś. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i kiedy wychodziłam natknęłam sie na Harrego.
- Co ty robisz?
- Nie widać? Wyprowadzam się.
- Nie pozwolę ci.
- Niby dlaczego?
- Bo ja cię kocham, to był błąd przyznaję, ale nie cofnę tego co było.
- Twoje słowa zdają się na nic, wszystko zniszczyłeś, rozumiesz?
- Tak rozumiem, ale chcę wszystko naprawić.
- Nie naprawisz, i proszę daj mi przejść.
- Nie, nie puszczę cię.
- Odsuń się, nie naprawisz już tego! Do jasnej cholery daj mi przejść - krzyczałam ze łzami w oczach.
- Skoro tak, to proszę - odsunął się.
- Dziękuję - syknęłam i odeszłam.
W głębi duszy czułam coś jeszcze do tego człowieka, ale coś mi mówiło, żebym nie wracała do tego, bo będę żałować, ale chciałam dać mu jeszcze jedną szansę. Może po prostu on nie jest gotowy na tak poważny związek, może dla niego to wszystko to o wiele za dużo? Może gdybym się nie pojawiła z powrotem w jego życiu, wszystko było by inaczej? Nie wiem, na żadne z tych pytań nie znam odpowiedzi a chciała bym poznać. Wzięłam taksówkę i pojechałam do biebsa, mam nadzieję, że Pani Smith nie ma nic przeciwko, a Avalon się ucieszy. Wysiadłam z taksówki i od razu podbiegł do mnie Justin, wziął walizki i poszedł do domu. W ciąż miałam wątpliwości czy ja chcę to zrobić, czy chcę z nim zamieszkać, nawet na kilka dni, ale zawsze to o kilka dni dłużej z Bieberem. Z moich wywodów wyrwał mnie głos Avalon.
- Beata jesteś!! Nawet nie wiesz jak się cieszę. - krzyczała i podskakiwała Av.
- Ja też się cieszę - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Justin też się cieszy, mówił mi. - Avalon spojrzała na mnie podejrzliwie. 
- O, no widzisz ja też się cieszę na pewno będzie fajnie. 


Na początku bardzo przepraszam, że tak późno, po prostu nie miałam czasu, ale mam nadzieje, że ten się wam spodoba, nie jest jakiś Bóg wie jaki szczęśliwy, ale jest. Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdro Midday.


Tumblr_m8v0fuxwea1rqleilo1_500_large


3 komentarze:

  1. jeej, jaki faajny ! ;D
    kochaam to i Biebeer się słodki *.*
    szkoda mi tylko Hazzy. jemu zależy a ty go tak : Weeź idź ;D
    ale czekam na następny i zwroty akcji pewnie będą? ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wierzę.!!
    Hazza i Beata nie są razem? To po prostu nie możliwe.; (
    Mam nadzieję, że się pogodzą.

    Rozdział pomimo ich zerwania jest fajnyy. ; P

    OdpowiedzUsuń
  3. i dobrze zrobiła Beata :D Harry pownien ją zrozumie,a nie takie rzeczy robić!
    chcę nexta

    OdpowiedzUsuń