sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział trzydziesty czwarty.

Przy sypialni, Harry przycisnął mnie do ściany i zaczął całować, po szyi, po ustach, to było cudowne. Wplątałam dłonie w jego loki i zaczęłam zachłannie go całować, po chwili Harry się przemieścił i wylądowaliśmy w sypialni na łóżku. Chciałam tego tak bardzo jak nigdy wcześniej...Harry zdjął moją koszulkę i swoją, po chwili mój stanik wylądował na podłodze, Harry ujął w dłonie moje piersi i zaczął je pieścić. Po chwili ja kucnęłam i rozpięłam jego spodnie, wstałam i lekko popchnęłam go na łóżko, on zdjął spodnie a ja na niego usiadłam.

- Uwielbiam, jak taka jesteś - szepnął mi do ucha.

Zaczęłam go całować po szyi, potem niżej aż doszłam do jego penisa. Wzięłam go w rękę i płynnymi ruchami zaczęłam poruszać w górę i dół...widziałam że mu się podoba..Po jakimś czasie powiedział że dochodzi. Jego mina bardzo mnie zadowalała bo widziałam, że jest mu przyjemnie..Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Halo! To my, Zayn, Liam, Louis, Niall, Gosia i Ola! - możemy wejść?

Popatrzyłam na Harrego i nie wiedzieliśmy co mamy robić, pobiegliśmy do łazienki się ubrać a oni weszli.

- Co robicie?! - zapytał Niall.
- Harremu coś do oka wpadło i próbuje to wyjąć. - krzyknęłam zakładając szybko stanik.

Wyszliśmy z łazienki i uśmiechnęliśmy się do nich.

- Harry, czemu jesteś taki czerwony?  - Zapytał z zaciekawieniem Zayn.
- No bo popłakałem się, bo coś mi wpadło do oka - podrapał się po karku...widać było że coś ukrywa.
- Dobra...to dlatego coś Ci stoi? - Zaczął się śmiać Louis.

Harry spojrzał w dół na swoje spodnie. Ja zaczęłam się śmiać.. - No bo akurat nam przeszkodziliście - krzyknął Harry wielce zdegustowany.

- Dokończycie wieczorem, a teraz się trochę ogarnijcie bo nie wyglądacie i czekamy na was na dole. - Wszyscy wyszli z uśmiechami na twarzach a ja z Harrym zostaliśmy w sypialni i się przebieraliśmy.
- Mam nadzieję, że to dokończymy - powiedział i podszedł do wielkiej szafy.
- Jak będziesz grzeczny, to czemu nie, kochanie - powiedziałam i wybrałam ciuchy.
Tumblr_mgoxfrys351rigvy0o1_500_large 

Zeszliśmy na dół, Harry spalił buraka, ciągle było mu głupio. 
- Nie chcieliśmy wam przeszkodzić, tak jakoś wyszło - śmiał się Lou.
- Dobrze, nic się nie stało - uśmiechnęłam się szeroko.
- A właśnie że się stało - powiedział sam do siebie Harry.
- Dobra, co by tutaj tak nie stać, możemy przejść się do wesołego miasteczka, przyjechało dzisiaj. - Powiedział Nialler jedząc ciasteczko.
- No w sumie to można się wybrać - powiedziałam i wzięłam Harrego za rękę, nasze palce się splotły.

Do wesołego miasteczka nie było daleko, kilka przecznic i byliśmy na miejscu. 
- To co najpierw wybieramy? - zapytał Liam po czym podszedł do okienka kupić bilety. 
- Można iść na ta kolejkę - wskazała palcem Ola.
Podeszliśmy do niej i czekaliśmy aż runda która była przed nami się skończy. Widziałam, że obok nas stoi dziewczyna, która ciągle spogląda na Harrego i się uśmiecha, on od czasu do czasu też na nią spoglądał ale się nie uśmiechał.
- Harry, może zostawić Cię z tą dziewczyną? - powiedziałam i poszłam w stronę domu. 
- Hej! czekaj! gdzie idziesz?! - krzyczał.
- Do domu, a gdzie myślisz?! 
Idąc tak widziałam że Harry i reszta idą za mną, weszłam do sklepu, bo chciałam ich zgubić, udało mi się. 
Idąc w stronę parku natknęłam się na Justina.
- O cześć, co tutaj robisz? - uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Spaceruję sobie, tak wiesz, wyciszenie i świeże powietrze dobrze mi robią. 
- Ale czemu spacerujesz sama? Gdzie jest Harry, albo Twoi znajomi? 
- Nie wiem, pewnie w domu...albo w wesołym miasteczku. - odpowiedziałam.
- A czemu nie jesteś z nimi? 
- W miasteczku była dziewczyna, która cały czas spoglądała na Hazze i się do niego uśmiechała. A on patrzył na nią.
- Ale przecież to nic nie znaczy, coś Ty. - uśmiechnął się lekko zakłopotany.
- No mi to inaczej wyglądało, no ale dobra, może się mylę. 
- Jeśli chcesz to możemy pogadać, iść gdzieś. 
- Wiesz, w zasadzie to musiałabym wracać do domu, bo jest już późno ale czemu nie. - uśmiechnęłam się.
Poszliśmy do ogrodu botanicznego...te kwiaty były piękne, idealne miejsce na rozmowę pomiędzy przyjaciółmi. 
- No to opowiadaj co tam u Ciebie skarbie - Jus się uśmiechnął.
- No od  czasu kiedy dałam Ci kosza..przepraszam jeszcze raz za to..mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. 
- No skądże, przyjaźnimy się, tak? 
- Oczywiście..no więc od tamtej pory jest dobrze..z Harrym i w ogóle. No pomijając tą dzisiejszą akcję, ale to może ja jestem taka przewrażliwiona. 
- No pewnie tak, nie masz się co przejmować, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - złapał mnie za dłoń.
- Pewnie masz rację, to ja przesadzam...powinnam iść do domu i wyjaśnić mu to wszystko.
- Dokładnie..pozwól, że cię odprowadzę, żebyś sama nie chodziła tak późno. 
- Miło z twojej strony - podniosłam się z ławeczki na której właśnie siedzieliśmy. 
Droga szybko nam minęła, rozmowa była świetna, praktycznie przez cały czas mieliśmy jakiś temat do rozmowy, niczego nam nie brakowało. Cieszyłam się, że Justin jest moim przyjacielem, z którym mogę porozmawiać dosłownie o wszystkim..że nie ma mi za złe że go odrzuciłam. Pod samym domem się pożegnaliśmy, dałam mu buziaka w policzek i przytuliłam..Weszłam do domu a tam stał Harry.
- Gdzieś Ty była?! 
- Byłam się przejść, musiałam przemyśleć wszystko. - powiedziałam, zdejmując białe Conversy.
- Wiesz jak ja się martwiłem? Dlaczego nie napisałaś chociaż jednego esemesa gdzie jesteś, i czy wszystko w porządku?
- Mówiłam, że musiałam przemyśleć. A jak tam Twoja koleżanka? 
- To nie moja koleżanka, ona się do mnie uśmiechała, ja do niej nie, bo zależy mi na tobie.
- Ale spoglądałeś na nią - podeszłam do niego.
- Tak..po się uśmiechała i myślałem, że to może jakaś moja znajoma albo ktoś z rodziny..a to jakaś dziewczyna. Przecież wiesz, że mam ciebie i nikogo innego nie potrzebuję, kochanie proszę cię..musisz mi bardziej zaufać. 
- Dobrze, ja przepraszam, że się tak zachowałam, zepsułam dzień nam wszystkim. - wtuliłam się w niego.
- Nie ma sprawy, nic się nie stało, jutro możemy się wybrać do wesołego miasteczka. - dał mi buzi.
- Dziękuję ci, bardzo Cię kocham, Harry.
- Ja Ciebie jeszcze bardziej.
Staliśmy wtuleni, bez słowa, przez dłuższy czas. Naprawdę bardzo go kocham. 

 Tumblr_mgv1g7wfwg1s1v3z7o1_500_large


No więc jest nowy...wydaje mi się, że dość szybko. Zapraszam oczywiście do czytania i komentowania oraz polecania znajomym. Dziękuje za te prawie 6000 wejść, jesteście wspaniali! ~ Midday. 







2 komentarze:

  1. No to jedziemy z koksem... na początku chciałem Ci dać wielkiego plusa za tą początkową scenę... czytam, czytam a tu nagle ktoś wchodzi i im przeszkadza. Zalałem się śmiechem powiem Ci. Chociaż nie wiem czy ja bym w takiej sytuacji nie zamknął drzwi czy coś... A teraz do rzeczy. Piszesz fajnie, przyjemnie mi się to wszystko czyta, powiem Ci szczerze ale mogłabyś unikać powtórek wyrazowych i lepiej składniowo tworzyć zdania. To tylko taka mała dziurka w pięknej firanie, przecież ja muszę się dopieprzyć. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM TWOJEGO BLOGA! Jest naprawde świetny i już nie mogę się doczekać rozdziału trzydziestego piątego. A tak akcja w sypialni..mistrzowska! :p

    OdpowiedzUsuń