niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział trzydziesty piąty.

Położyliśmy się do łóżka i w jego ramionach migiem zasnęłam. Obudziłam się około 10, Harry jeszcze spał, więc postanowiłam się ubrać : 
Tumblr_mhm3h2pqua1rvafzdo1_400_large


Wyprostowałam włosy i poszłam do kuchni szykować śniadanie. W tym samym czasie zapukał ktoś do drzwi, nie wiedziałam kto to, bo z nikim o godzinie 10.45 nie umawiałam się. Podeszłam do drzwi i zobaczyłam przez judasza a tam stał blondyn, od razu wiedziałam, że to Niall, bo jadł coś, poznam go nawet jak stoi tyłem. 
- Niall! Co Ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- No przyszedłem na śniadanie, a w sumie to reszta też, ale są w sklepie, po coś dobrego. - uśmiechnął się i rozwalił na kanapie.
- A przepraszam bardzo, to jest caritas i czy ja nie mam jedzenia w domu?! - zapytałam spychając go z kanapy.
- Ale chcieliśmy spędzić z wami więcej czasu - przytulił mnie z całej siły. Na dół zszedł Harry.
- Co tutaj się dzieje? - powiedział przecierając oczy.
- Przyszliśmy na śniadanie - dodał Nialler.
- Harry, kochanie idź się ubierz - powiedziałam i się uśmiechnęłam, a on powędrował na górę. Jakieś 10 minut później przyszła reszta...Niall wyjadł mi praktycznie wszystko z lodówki.
- Niespodziankaaa! - krzyknął Louis i rzucił się na mnie. - To co zrobisz dobrego na śniadanko? - zapytał poruszając śmiesznie brwiami.
- Nic nie zrobię, sami sobie zróbcie! - powiedziałam i poszłam na górę, minęłam się z Harrym.
- Gdzie idziesz? - zapytał przytulając mnie.
- Na górę, cała gromada przyszła, ja na pewno nie będę robić śniadania - wyrwałam się z jego ramion. 

Zszedłem na dół i myślałem, że ich wszystkich pozabijam. Na dole był taki bajzel, jakiego jeszcze nie widziałem, jedzenie latało, wszystko było brudne.
- Co się tutaj do cholery dzieje?! - krzyknąłem. 
- Chcieliśmy zrobić śniadanie i tak jakoś wyszło - podrapał się po głowie Liam.
- Coś wam nie wyszło - powiedziałem i poszedłem po Beatę. Wszedłem do pokoju a ona była w łazience i z kimś rozmawiała przez telefon. 
*Przecież nie mogę mu tego powiedzieć, załamie się...(...) dobrze, porozmawiam z nim* 
W tym momencie wybiegłem z pokoju. Usiadłem pod ścianą. Nie wiedziałem o co może chodzić, ale spodziewałem się najgorszego. Co jeśli ona jest z Bieberem?

- Harry kochanie, czemu siedzisz pod ścianą? - zapytałam i się do niego przysiadłam.
- O czym musisz ze mną pogadać? - zapytał i zrobił smutne oczy.
- Co? O czym Ty mówisz? - przytuliłam go.
- Słyszałem Twoją rozmowę.
- Muszę wyjechać na trochę do Polski. 
- Dlaczego? - oczy napełniły mu się łzami.
- Muszę pomóc cioci ze sklepem, to nie jest takie łatwe. Gdybym mogła to bym została. - rozpłakałam się.
- Mogę jechać z Tobą? - zapytał z nadzieją w oczach. 
- Jeśli tylko będziesz chciał. 
- Oczywiście, nie chcę Cię zostawiać. - pocałował mnie w czoło. 
- Chodź. - mruknęłam. - Powiemy reszcie. 
Zeszliśmy na dół, wszyscy byli w kuchni. 
- Musimy coś ogłosić - powiedziałam a Harry złapał mnie za dłoń.
- Jesteś w ciąży?! - wypalił Niall.
- Nie, głupolu, nie jestem. - zaczęłam się śmiać a Harry ściskał moją dłoń coraz mocniej.
- Jedziemy z wami do Polski. 
- Serio?! To świetnie - krzyknęli chórem 
- Kiedy jedziecie? - zapytałam spoglądając na Zayna.
- Jutro o 14.40 mamy samolot.
- Dobrze, to zabukuj jeszcze dla nas bilety..pójdę spakować swoje rzeczy.

Poszłam szybkim krokiem na górę. Wzięłam walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy, uszykowałam sobie na jutro ciuchy a reszta poszła do walizki. Harry też pakował swoje rzeczy. Cieszyłam się, żę jedzie ze mną bo nie będę taka samotna a za nim na pewno bym bardzo, ale to bardzo tęskniła, a nie lubię tęsknić. Załatwię to wszystko co tam mam do załatwienia i wrócimy. Nie chcę tego, bo to są zmiany i to duże, ale nie mogę zostawić rodziny w potrzebie. Mam nadzieje, że to tylko chodzi o ten sklep, a nie o coś poważniejszego. Myśląc o tym wszystkim nagle zrobiło mi się smutno. Dużo o tym wszystkim ostatnio myślałam, o tym co tutaj przeszłam i o tym, co tutaj zostawię. Muszę się pożegnać z Justinem, nie mogę zostawić go bez słowa. 

- O czym tak myślisz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Hazzy.
- O niczym konkretnym - udawany uśmiech zagościł na mojej twarzy. - Muszę pożegnać się z Justinem.
- Aa, no rozumiem. Dobrze, możesz do niego jechać. Pakowanie poczeka. - uśmiechnął się.
- Jesteś tego pewien? - zrobiłam zdziwioną minę.
- Oczywiście. 

Dałam mu buziaka, chwyciłam kurtkę i telefon i wybiegłam z domu. Wsiadłam do samochodu i dostałam się pod dom Biebera. Zapukałam do drzwi, a je otworzyła mi dziewczyna w ręczniku.

- Tak? W czym mogę Ci pomóc?
- Ja jestem Beata...a Ty? -zapytałam mierząc ją wzrokiem.
- Ja jestem Vanessa. A Ty, to wiem kim jesteś, Justin mi dużo o Tobie opowiadał. - uśmiechnęła się.
- A propos Justina, to gdzie on jest? - uśmiechnęłam się również.
- Jus jest w sypialni, mogę go zawołać jeśli chcesz. 
- Nie, nie przeszkadzajcie sobie, ja już pójdę. Po prostu przekaż mu, że byłam i że wyjeżdżam do Polski. - lekko się uśmiechnęłam i wsiadłam do auta. 

Cóż za dziwne uczucie mi towarzyszyło, to nie była niby zazdrość, ale czułam się dziwnie patrząc na dziewczynę w ręczniku i słysząc, że Bieber jest w sypialni. Nie chciałam im przeszkadzać. 
_________________________________________________________________________


Tak więc jest nowy, wiem że krótki (jak zwykle) ale mam nadzieje, że dość interesujący. Zapraszam do czytania i komentowania. Do następnego. ~ Midday xx.

Tumblr_mhm3ocbsxq1rlz2xmo1_500_large

4 komentarze:

  1. Przestraszyłam się jeży :|

    Czemu nie ciążą ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do Liberty Awords . Szczegóły u mnie .

    kochaj-sercem-a-nie-oczami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział ;))

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń