czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział dwudziesty ósmy. 


Było bardzo późno i nie chciałam wrócić do domu, Harry zadawał by mnóstwo pytań a ja za wszelką cenę chciała bym ich uniknąć. Powinnam wrócić do domu pani Smith, bo muszę być z Avalon dopóki ona nie wróci, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Pobiegłam do parku i usiadłam na pierwszej lepszej ławce, włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam słuchać dubstep'u, wiem, że to nie muzyka relaksacyjna, ale dodaje mi siły. Siedziałam tam dobrą godzinę i w końcu postanowiłam wrócić do Justina. Weszłam do domu i zastałam Justina siedzącego na kanapie i oglądającego TV.

- Przepraszam, Justin. Nie chciałam. - burknęłam a on momentalnie odwrócił się w moją stronę.
- Zdziwiłem się, bo wszystkie dziewczyny mnie pragną a poza tym, to bolało.
- Ja wiem, nie chciałam, po prostu to był takie odruch, a musisz się przyzwyczaić, że nie wszystkie dziewczyny są w tobie zakochane, jesteś tylko człowiekiem...- usiadłam obok niego.
- Ja jestem Justin Bieber!
- Nie przesadzaj, bo zniechęcasz mnie do siebie.- syknęłam.

- Dobrze, przepraszam. A właściwie to dla czego uciekłaś?- zapytał i uniósł jedna brew.
- A ty byś nie uciekł jak byś mnie drasną nożem?..Tylko to mi wpadło do głowy, bo przecież nie powiem mu, że musiałam uciec, bo miałam ochotę spróbować jak smakuje.
- No pewnie tak. Dobra, zakończmy temat i zapomnijmy o tym, zgoda?..-rozchylił ręce do uścisku.
- Jasne, zgoda. - przytuliliśmy się.
- Aha, i żeby było jasne, nie zarywaj do mnie, ja mam Harrego i bardzo go kocham. 
- No dobra, ale wiesz, jesteś fajna i ciężko mi będzie...-uśmiechnął się.
- Bieber, ty sobie grabisz no..
- Mam do ciebie pytanie. Mój dobry znajomy niedługo się żeni i nie mam partnerki. Może chciała byś pójść ze mną? 
- Ja i ty?
- No tak, czy coś jest nie po twojej myśli?
- No wiesz, jak ty to uważasz jesteś JUSTIN BIEBER! a ja tylko Beata, więc jest różnica.
- A co ty się martwisz, na pewno będzie super.
- Ale w co ja mam się ubrać?
- To co uważasz. Więc się zgadzasz?
- No tak, niech Ci będzie. Ale kiedy to jest?
- Jutro więc nie masz za dużo czasu. Wróć do domu i wyśpij się, przez ten czas który Ci został a potem przyjadę po ciebie około 15, tylko przygotuj Harrego jasne?
- Huh, bardzo dużo czasu mi dałeś, a poza tym to jak zwykle Harry się zgodzi. Obiecuję, że pójdę.
 ________________________________________________________________
Sobota, godzina 08.00

- Nie!..-krzyknął Harry.
- Dlaczego?!
- Bo to Bieber, nie zgadzam się na to!
- Harry, przestań zachowujesz się jak małe dziecko. Przecież nic nie zaszło między nami, ani nie zajdzie. Mówiłam Ci o tym tyle razy. A poza tym to co ja co ci się tłumaczę. I tak pójdę, już mu obiecałam.
- I tak cię nigdzie nie puszczę. - odkrzyknął.
- Jeżeli mnie nie puścisz, to się na ciebie obrażę.
- Jasne, ja znam te twoje obrażanie.
- Jesteś tego pewien?
- Tak, nie dasz mi rady powiedział..- podbiegłam do niego i pchnęłam na kanapę. Sama zamknęłam się ze wszystkimi rzeczami w pokoju na klucz. Miałam dość dużo czasu, ale znając mnie i tak zabraknie. 
- Beata! otwórz te drzwi! natychmiast!..- krzyczał i szarpał za klamkę. 
- Nie! jak będzie trzeba to wyjdę oknem!
- Jak chcesz to zrobić!? mamy okno z widokiem na krzaki!

- Dam sobie radę..-odpowiedziałam z tonem jak bym była obrażona.


Poszłam do łazienki, zrobiłam makijaż pod kolor sukienki i zrobiłam loki. Większe kosmyki włosów koło twarzy wzięłam do tyło i spięłam mała białą żabką. Założyłam brzoskwiniowe kolczyki i pomalowałam paznokcie na biało. Założyłam tą sukienkę.


Oraz takie buty.


 
Byłam bardzo zadowolona. Bo przyznam się, że uważałam iż wyglądam cudownie, tak skromność to moje trzecie imię, drugiego nie zdradzę chodź jest bardzo popularne. Siedziałam jeszcze chwilę w pokoju, otworzyłam powoli zamek i wyszłam z pokoju. Na szafce siedział Harry i przyglądał się z uwagą.
- Wyglądasz niesamowicie! 
- Dziękuję a teraz wybacz Justin na mnie czeka.
- "Justin na mnie czeka" bla bla bla..-przedrzeźniał mnie.
- Nie irytuj mnie. Dasz sobie radę?
- No nie nie dam, idź już. Coraz bardziej jestem zazdrosny.
- Oh Harry, nie masz o co. Pa..-powiedziałam i ucałowałam go.


Z limuzyny wysiadł Justin i podszedł do mnie. 
- Wyglądasz cudownie!..-powiedział i mnie przytulił. Widziałam, że temu wszystkiemu przygląda się Harry i ma minę typu - *Jeszcze raz ją dotknij, policzę się z tobą* Szczerze mówiąc, to chciało mi się śmiać, bo nigdy go takiego nie widziałam.
- Dziękuję ..-odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu.
- Cieszysz się, że jedziesz ze mną? Jak przyjął to Harry?
- Tak cieszę się, to na pewno będzie świetna zabawa. A Harry jak to Harry, jak zwykle był na nie, bo uważa cię za podrywacza. Ja się z nim zgadzam, ale przecież między nami nic nie będzie.
- Oj no weź, ja nie jestem podrywaczem. No może trochę, ale jak kobieta mówi nie, to nie. Nie będę jej do niczego zmuszał a to ostatnio to było pod pływem alkoholu i nie panowałem nad tym.
- Ale mi nie o to chodzi, tylko wiesz jaki on jest. Nie raz przekonasz się, jaki potrafi być kiedy jest zazdrosny. Nie co dzień jego dziewczyna wychodzi z Justinem Bieberem na ślub.
- No tak, więc może lepiej, jak byśmy się nie spotykali więcej?
- Nie, dla czego tak mówisz? Przecież mam prawo mieć innych znajomych, nawet jeśli są płci przeciwnej. 
- Masz rację gdybyś była ze mną ja bym to szanował...-uśmiechnął się i objął mnie.
- Biebs, nie denerwuj mnie, już Ci coś mówiłam. 
- Dobra chciałem spróbować i będę próbować...pamiętaj.
- Tak jasne jasne.  A daleko jeszcze?
- Nie już jesteśmy. 

Wysiadł i otworzył mi drzwi. Kiedy wysiadłam z limuzyny ujrzałam cudowny hotel, wielki wieżowiec, o którym nie śniło mi się. Byłam zszokowana. Weszliśmy do środka i oczy wszystkich od razu skierowały się na nas. * Z kim to Justin Bieber przyszedł?* *Przecież nie znamy tej dziewczyny* czułam się głupio, nie lubię za bardzo przebywać w centrum uwagi, a przecież to państwo młodzi powinni być. 
Weszliśmy do sali balowej i usiedliśmy przy stoliku. Była Shakira razem z Pique. Byłam w niebie, mogłam poznać te wszystkie gwiazdy, zawsze marzyłam, żeby poznać chociaż jednego piłkarza z Hiszpanii, a tutaj poznałam wszystkich, bo wszyscy byli zaproszeni. Chyba będę wdzięczna Bieberowi do końca życia. Jak się okazało tym znajomym który bierze ślub jest Iniesta. To jakby spełnienie marzenia, chciałam być tylko na Camp nou a byłam na ślubie jednego z nich. To jest coś, co zapamiętam do końca życia. 
_____________________________________________________________________
Ponieważ byliście niegrzeczni, nie napisałam wszystkiego co chciałam, zatrzymałam akurat w takim momencie. Nie powinnam w ogóle dodawać rozdziału, ale pod namową pewnej osoby i chyba sama wiem jakiej, dałam. Nie chciałam jej zawieść i podziękować za takie wsparcie. Rozdział jest jaki jest, to do was należy opinia więc piszcie co myślicie. Pozdro.

5 komentarzy:

  1. Super że odwiesiłaś bloga i mam nadzieję, że już więcej go nie zawiesisz ;) Rozdziała tak jak każdy jest świetny i jestem ciekawa co tam będzie się dalej działo więc czekam na następny rozdział ^^:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam że ta "groźba" nie była realna, aczkolwiek, nie wyskakuj z takim czymś więcej. :D

    Rozdział, jak zawsze, cudo. Dużo się dzieje, i też dialogi między bohaterami są takie... Nie umiem tego nazwać, więc napiszę że są naturalne i zabawne. ^^

    Oczywiście czekam na następny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tratatata .. jaki miałam zaciesz gdy zobaczyłam rozdział ;D
    krótki ;/ ale za to nawet fajny ;]
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. uhuhuhuhu :D
    ciekawe co tam siedzi w główce Bieberowi xd
    biedny Harry :(
    czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział jest zajebisty jak zwykle i bardzo jestem zadowolona,że odwiesiłaś ,no i błagam nie zawieszaj go już N I G D Y ! :)
    My się poprawimy i będzie komentować,prawda? : ) Bo,Ty wkładasz w to dużo serca i pracy,więc będziemy komentować,bo wiemy ( przynajmniej ja wiem) ,że to dla Ciebie ważne!
    A co do rozdziału too świetny . Beata musi być prześliczna,skoro tak bardzo wpadła Bieberowi w oko,aż zaprosił ją na ślub! Ciekawe,czy spodoba się tam jeszcze komuś ;) I Harry z zazdrości padnie haah :D

    OdpowiedzUsuń